Przypomnijmy, od czego się zaczęło: niedawno Karolina Domaradzka, blogerka zajmująca się modą i stylizacjami, ujawniła, że koszulki od Jessiki Mercedes to tak naprawdę szmatki szyte w Chinach, warte co najwyżej kilka złotych. Jak można się domyślać, ambitna szafiarka sprzedawała je jako "autorskie" tshirty za kilkaset złotych. Afera wyszła na jaw, bo jedna z klientek odkryła w swojej koszulce niewyprutą (!) metkę znajdującą się pod logo Veclaim - marki Jessiki Mercedes.
Jessica Mercedes i Veclaim NACIĄGAJĄ klientów? KOMPROMITUJĄCE dowody [ZDJĘCIA]
Inspirowali się Jessiką Mercedes? Podróbki za ponad MILION złotych w Raszynie! [GALERIA]
Oburzenie było spore, bo Jessica wielokrotnie mówiła, że swoje rzeczy szyje w Polsce, stawiając na zrównoważony rozwój, a nie na masową produkcję w Chinach. Szybko okazało się, że to tylko marketingowe mydlenie oczu. Cóż, nie pomogły przeprosiny: niezdrowa atmosfera została, a ambitna szafiarka nie może podnieść się po kryzysie wizerunkowym.
W niedzielę portal Pudelek ujawnił, że Jessice zadano kolejny cios. Ktoś pomalował sprayem witrynę jej butiku mieszczącego się na warszawskim Mokotowie. Sprayem przeciągnięto po logo sklepu, a na drzwiach napisano "fake". Zdjęcia lotem błyskawicy obiegły social media. Nie brakuje komentarzy, że to czysty akt wandalizmu i nijak ma się do tego, co zrobiła Jessica. Tutaj ktoś zniszczył architekturę i oszpecił przestrzeń publiczną. Sprawę komentują już celebryci - między innymi Jakub Kosel i wspomniana Karolina Domaradzka. I oni są zdania, że to zwyczajna przesada.
Pojawiają się także informacje, że ktoś oszpecił w ten sam sposób dom mody Vitkac, znany z markowych i bardzo drogich ubrań. Może więc to jakiś przejaw buntu wymierzonego w świat mody?
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ tutaj >>>