Był gwiazdą PRL. Ludzie go uwielbiali, a on nie miał, gdzie mieszkać

2024-07-20 7:00

Andrzej Rybiński był jednym z najbardziej znanych artystów PRL. Jego utwory "Nie liczę godzin i lat" czy "Czas relaksu" były niesamowicie popularne. Jak się niestety okazuje, mimo iż sam artysta był bardzo ceniony i występował z największymi, to nie miał, gdzie mieszkać. To wyznanie po latach może szokować.

Andrzej Rybiński - napędza mnie miłość

i

Autor: Akpa Andrzej Rybiński - napędza mnie miłość

Andrzej Rybiński to wokalista, którego utwory przeszły do kanonu polskiej muzyki. Na początku lat 70. wraz z Januszem Krukiem i Elżbietą Dmoch utworzył grupę 2 plus 1. Następnie z żoną Elizą Grochowiecką i Zbigniewem Hołdysem założył własny zespół - Andrzej i Eliza. Z początkiem lat 80. rozpoczął karierę solową, a jego niekwestionowany hit "Nie liczę godzin i lat" zajął drugie miejsce w konkursie Premier na 20. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Osiągnięcia artysty można by wymieniać w nieskończoność, jednak o jego życiu prywatnym mało kto wie. Szkoda, bo to gotowy scenariusz na film.

Zobacz też: Znany muzyk żali się na swoją emeryturę. Andrzejowi Rybińskiemu bez koncertów nie wystarczyłoby nawet na to!

Andrzej Rybiński nie miał dachu nad głową

Jakiś czas temu Andrzej Rybiński był gościem w podcaście "Złota Scena", gdzie zdradził, jak wyglądały początki jego kariery. Okazuje się, że miał sporo szczęścia.

"Czesio wstał, podszedł do mnie i mówi: Możesz go przyjąć. Będą z niego ludzie!" - mówił o Niemenie Rybiński.

Andrzej Rybiński opowiedział, że gdy Gertner zaproponowała mu nagranie płyty wraz z zespołem Bumerang, bardzo szybko podjął decyzję o przeprowadzce do Warszawy.

"Nie wypadało wracać do rodzinnego domu, w związku z czym trzeba było zarabiać na życie, co wcale nie było takie proste. Przeprowadziłem się do Warszawy, chociaż to za mocno powiedziane. Pomieszkiwałem w Warszawie" - powiedział w podcaście.

Zobacz też: Andrzej Rybiński opowiada o różnych odcieniach miłości. Kogo kocha wokalista?

Andrzej dodał również, że nie zawsze miał, gdzie mieszkać. Mężczyzna znalazł jednak sposób, aby nieco odpocząć w ciągu nocy. Na jaw wyszło, że chował się w windzie i tam spędzał po kilka godzin.

"Nie zawsze miałem gdzie mieszkać, ale wtedy wybudowali takie trzy duże wieżowce na ścianie wschodniej w Warszawie. Wchodziłem do windy nocą, zatrzymywałem się między piętrami i parę godzin można było przekimać" - wyjawił Rybiński.

Prowadząca podcast bardzo szybko zauważyła, że muzyk zachowywał się, jak to określiła - "menelek".

"Menelem byłem. Ale trzeba było kombinować" - powiedział bez ogródek artysta.

Zobacz też: Andrzej Rybiński: Wyprzedawałem majątek, żeby przeżyć

Zobacz naszą galerię: Andrzej Rybiński - napędza mnie miłość

Sonda
Lubisz piosenki o miłości?
Andrzej Rybiński: „Miłość nakręca mnie do życia”

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki