W obszernym wywiadzie dla "Gali" Krupa wypowiada się z dużym dystansem, nie obsmarowując jakkolwiek Edyty. Wyraźnie można dostrzec odniesienia do wielu wypowiedzi Górniak z ostatnich miesięcy. Chociażby do tej, że czuła się w związku jak w klatce, w której nie miała swojego życia i czuła się zduszona przez Dariusza (czytaj "Darek zbudował mi kryształową klatkę")
- Każdy z partnerów powinien mieć swoją świątynię, do której może ewentualnie zaprosić drugą osobę. Trzeba mieć swoje życie, pasje, bywać w świecie. Ale to musi być naturalne. Nie powinniśmy się do niczego naginać i postępować wbrew sobie. Trzeba robić to, co się czuje, nie udawać. Po moich doświadczeniach wiem, że jeżeli partner ma potrzebę od nas odpocząć, powinniśmy mu to umożliwić. A jeśli coś ma się zepsuć, to się zepsuje, bez względu na nasze starania. Najgorzej jest wtedy, gdy pojawia się ktoś trzeci, kto robi wszystko, by odebrać nam ukochaną osobę... - powiedział Krupa.
Między wierszami można więc wyczytać, że to nie kryzys pomiędzy małżonkami był powodem załamania się małżeństwa. Główną rolę odegrał ktoś inny. Czy chodzi o biznesmena Bartosza Bodnara (29 l.)? Tego Krupa głośno nie powiedział.