To nie był jedyny wybryk Jeremy'ego Jacksona. Pod koniec 2015 roku został aresztowany przez policję za napad z bronią w ręku. Aktor dźgnął nożem w klatkę piersiową przechodnia w West Lake w Los Angeles. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 30 tys. dolarów wyszedł jednak na wolność. Dwa lata później doszło do ugody i Jackson został skazany na 270 dni więzienia.
Loni Willison po rozwodzie z mężem zaczęła pracę w klinice chirurgicznej. Niedługo później straciła pracę i przeszła załamanie nerwowe. W 2016 rok została eksmitowana z domu i trafiła na ulicę. Wiadomo, że uzależniła się od metaamfetaminy. W 2018 roku po raz pierwszy dała się sfotografować fotoreporterom "Daily Mail". Była modelka przyznała wówczas, że nie kąpała się od roku. Wszystko dla tego by odstraszyć potencjalnych gwałcicieli. Nie dała sobie jednak wówczas pomóc. Uciekła z hotelu.
Teraz dziennikarzom "The Sun" udało się wypatrzyć ją w Los Angeles, gdy grzebała w śmieciach. - Nie rozmawiałam z Jeremym. Nie chcę rozmawiać z przyjaciółmi, czuję się dobrze. Nie chcę, aby ktokolwiek mi pomagał. Mogę żyć sama. Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję. Nikogo tak naprawdę nie obchodzę. Nie chcę ich widzieć, oni nie chcą mnie widzieć - wyznała reporterom. - Nie mam telefonu komórkowego. Mam jedzenie i miejsce do spania. Tu i ówdzie dostaję pieniądze, a jedzenie jest w koszach i w pobliżu sklepów. Jest go mnóstwo - dodała.