Agata Kościkiewicz półtora roku temu dowiedziała się, że ma guza mózgu. Na początku wydawało się, że nie jest on groźny. Niestety szybko się powiększył. - Zaczęło się od tego, że przez lata miałam ból głowy, krwotoki z nosa, ale myślałam, że to ze zmęczenia, stresu, przepracowania. Od dziecka miałam problemy ze zdrowiem, więc byłam przyzwyczajona do tego, że coś się ze mną dzieje nie tak i to lekceważyłam. Półtora roku temu dowiedziałam się, że mam guza mózgu. Ale pierwsza diagnoza to był oponiak, łagodny guz. Niestety, w ciągu roku urósł trzykrotnie - powiedziała była żona Marka Kościkiewicza w porannym programie TVN.
Operacja była bardzo ryzykowna. Lekarze obawiali się, że ich pacjentka może zostać sparaliżowana. - Bali się, że przestanę mówić, chodzić. Dopiero doktor Koziara podjął się operacji. Jak tylko się wybudziłam, zaczęłam do nich gadać, żeby sprawdzić czy mogę mówić, ruszać ręką, nogą - wyznała Agata Kościkiewicz.
Synowie bardzo przeżywają chorobę mamy. - Oni to przechodzą na co dzień, ponieważ mieszkamy razem. Widzą, jak jestem słaba, jak jestem w lepszym czy gorszym stanie. To są nastolatkowie, więc trudno, żeby nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje. Chorują razem ze mną. Młodszy chodzi do psychologa. W takich momentach choruje cała rodzina. Myślę, że w takiej sytuacji to właśnie rodzina i bliscy najbardziej przeżywają chorobę - powiedziała w "Dzień dobry TVN".
Agata Kościkiewicz przygotowana jest na najgorszy scenariusz. Poprosiła swoją przyjaciółkę Patrycję Markowską (39 l.), by zaśpiewała na jej pogrzebie.