Była żona Młynarskiego gorzko po jego śmierci: "Nie opuściłam Wojtka, nawet jeżeli on opuścił mnie"

Wojciech Młynarski to człowiek legenda. Nie ma chyba osoby w Polsce, która nie zna chociaż jednego tekstu napisanego przez artystę. Niestety niedawno Młynarski zmarł po kilkunastomiesięcznej walce o zdrowie. Jednak jak to w życiu bywa, losy Młynarskiego to nie tylko same jasne strony. W jego biografii można znaleźć również mroczne momenty życia prywatnego. Jednym z nich jest rozwód z Adrianną Godlewską po 29 latach małżeństwa.

- Kiedy w 1964 roku braliśmy ślub w kościele w Komorowie, wypowiedziałam słowa przysięgi, której nigdy nie złamałam. Ja Wojtka nie opuściłam, nawet jeżeli on opuścił mnie - powiedziała Adrianna Godlewska w "Vivie". - Długo budowaliśmy wspólny dom, mamy troje dzieci, wspólne wnuki i tego nikt nam nie odbierze - skomentowała. Wspomniała również pierwsze spotkanie z miłością swego życia.

- Pamiętam, jak się pierwszy raz spotkaliśmy w kawiarni Nowy Świat i usłyszałam Wojtka. Pomyślałam, że to człowiek, który myśli podobnie jak ja, a niedługo byłam już jego Pucieńką, a on moim Puciem - wspomina Godlewska. - Kochałam mojego męża, mój dom, moje dzieci,a poza tym uważałam, że skoro moim mężem jest genialny poeta, artysta, trzeba mu oszczędzić wszystkich codziennych kłopotów. Uważałam, że każdy może wyrzucać śmieci, ale nie każdy napisze piękny wiersz - komentuje pożycie Godlewska. - Przeżyłam boleśnie nasze rozstanie, nikogo potem nie wpuściłam już do mojego domu. Ucieszyłam się, że Jasio trzymał go za rękę, gdy umierał - powiedziała była żona o śmierci Młynarskiego.

Zobacz: Syn Młynarskiego: "Bałem się swojego ojca!"