Zofia Mrozowska chciała wypowiedzieć grozę przeżyć wojennych
W materiałach SB została określona jako Żydówka z biednego domu. Lecz poza tą notatką nie pojawia się nigdzie kwestia jej pochodzenia. Faktem jest za to, że urodziła się w Warszawie i początkowo pragnęła zostać nauczycielką albo zakonnicą. Jednak już w trakcie okupacji podjęła decyzję, aby rozpocząć studia w konspiracyjnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Pedagogami byli tam najważniejsi artyści przedwojenni.
Jak wielu aktorów oraz instytucji artystycznych, także Zofia Mrozowska po wojnie przeniosła się do Łodzi. Warszawa była przecież zrujnowana i nie działała w stolicy żadna profesjonalna scena. W mieście włókniarzy spędziła cztery lata, stawiając pierwsze kroki w zawodzie w Teatrze Wojska Polskiego. Jej debiutem stała się rola Maryny w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego. Lecz największym osiągnięciem Zofii Mrozowskiej tamtego czasu okazała się Elektra. Chciała nią „wypowiedzieć całą grozę przeżyć wojennych”.
Mrozowska miała w życiu kompleks bocznej ulicy
Miała wtedy 24 lata, gdy Leonard Buczkowski realizował pierwszy film pełnometrażowy po wojnie. W „Zakazanych piosenkach” Zofia Mrozowska zagrała epizodyczną rolę śpiewaczki, lecz wykonywana przez nią piosenka na stałe weszła do repertuaru obchodów rocznicowych Powstania Warszawskiego. Niewielu jednak wie, że melodię oparto na kompozycji Aleksandra Olschanetsky’ego „Miasteczko Bełz”.
Wtedy zaczęła się ogólnopolska kariera aktorki, choć nie była w typie ówczesnych reżyserów:
Miała taki rodzaj twarzy, spojrzenia, bycia, które sugerowały ogromną klasę. Tego rodzaju postaci w powojennym kinie nie były potrzebne. Kino potrzebowało wtedy kociaków
– mówiła w Polskim Radiu krytyczka Bożena Janicka.
W 1949 roku postanowiła powrócić do Warszawy, gdzie zawodowo związała się z Teatrem Współczesnym, a prywatnie z jego dyrektorem – Erwinem Axerem.
Jej romans z Axerem trwał bardzo długo, ale darmo go kochała. Jedyne, co mogła zrobić, to mieć dziecko, na nic więcej liczyć nie mogła. Sprawy osobiste rzutowały zawsze na jej psychikę, wieczny kompleks bocznej ulicy w życiu
– pisało o niej w kartotekach SB.
W wywiadach o kochanku mówiła „mój mąż”
Wystąpiła w wielu popularnych filmach i serialach, choćby „Lalka”, „Prawo pięści” czy „Pokój z widokiem na morze”. Lecz jej prawdziwym miejscem pracy była scena. Pod okiem swojego kochanka Erwina Axera aktorka stworzyła historyczne role w „Marii Stuart” Schillera czy „Ifigenii w Taurydzie” Goethego. Trudno o role bardziej tragiczne. Tak, jak tragiczną była jej życiowa rola kochanki.
Zofia Mrozowska mówiła o Erwinie Axerze „mój mąż”, choć każdy wiedział, że reżyser jest żonaty z zupełnie inną kobietą. Ich romans był jednak na tyle oficjalny, iż nikogo nie zdziwiło, gdy w 1955 roku Mrozowska urodziła syna, a on dał mu swoje nazwisko. Aktorka wierzyła, że to wszystko zmieni i nie będzie już musiała żyć z ukochanym w trójkącie. Nic z tego.
Choć spędzali razem we troje dużo czasu, Erwin jednoznacznie wytłumaczył Zofii, że nie zamierza odchodzić od Bronisławy Kreczmar. Pomimo tego pozostali nierozłączni aż do jej śmierci. Kilka lat przed Zofią, Erwin pożegnał swoją żonę. Po tym, jak Zofia zmarła, wziął drugi ślub – ze scenografką Ewą Starowieyską.
Nowotwory klątwą „Lalki” Bolesława Prusa?
Serial „Lalka” (1978) na podstawie powieści Bolesława Prusa cieszył się ogromnym powodzeniem. Ogromna w tym zasługa wybitnej obsady, która stworzyła niezapomniane kreacje. Dość tu wspomnieć Małgorzatę Braunek, Jerzego Kamasa czy Bronisława Pawlika. Wszyscy troje odeszli przedwcześnie i chorowali na nowotwory. To samo fatum dotknęło również Zofii Mrozowskiej. Miała zaledwie 61 lat, gdy zabrał ją rak mózgu. Została pochowana na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie. Pogrzeb zgromadził tłum wielbicieli oraz przyjaciół, z których wspomnień wyłania się ona jako osoba o niezwykłej skromności.
Listen on Spreaker.