Joanna Liszowska i Ola Serneke zdawali się być świetnie dobraną parą. Poznali się w 2009 roku, a już rok później stanęli na ślubnym kobiercu. Małżeństwo doczekało się dwójki dzieci - Emmy (11 l.) i Stelli (9 l.).
Kilka lat po ślubie Liszowskiej ze szwedzkim biznesmenem w mediach pojawiły się pierwsze plotki dotyczące domniemanego kryzysu w ich związku. Żadne z nich nie komentowało jednak sprawy. W końcu, rok po fakcie, Joanna Liszowska poinformowała o rozwodzie ze Szwedem. Nie podała jednak powodów rozpadu związku. Dopiero teraz wyszło na jaw, czemu Ola Serneke i Joanna Liszowska się rozwiedli. Prawdę ujawnił sam Szwed.
Ola Serneke w rozmowach z mediami był bardziej wylewny niż Joanna Liszowska. Aktorka wyznała jedynie, że rozstali się w zgodzie, tymczasem milioner postanowił zdradzić kulisy ich rozwodu. Ola Serneke podczas wywiadów, których udzielał szwedzkim mediom, otwarcie przyznał, czemu się rozstali.
Głównym powodem rozwodu było to, że moja firma zajmowała mi zbyt wiele czasu. Nie mogłem być obecny z Joanną i z dziećmi tyle, ile chciałem. I to jest wysoka cena do zapłacenia, zarówno dla mnie, jak i dla nich - przyznał w rozmowie z Summer in P1.
Biznesmen skupił się na karierze, na czym ucierpiała jego rodzina. Jak podaje Jastrząb Post, w 2019 roku jego majątek wyceniano na 19 milionów euro, tzn. około 85 milionów złotych. Ola Serneke i Joanna Liszowska podpisali intercyzę, zgodnie z którą gwieździe serialu "Przyjaciółki" przysługiwała jednorazowa wypłata za tzw. straty moralne. Ponadto Szwed płaci alimenty na rzecz dzieci, dziewczynki mają również założony fundusz powierniczy.
Dobro córek jest bardzo ważne zarówno dla Liszowskiej, jak i Serneke. Mając na uwadze ich dobro, byli małżonkowie postanowili żyć w zgodzie. Po rozwodzie Joanna Liszowska i Ola Serneke mają dobre relacje.
Mamy dobre relacje jako przyjaciele i rodzice naszych córek. Kilka lat temu, kiedy rozpoczął się rozwód, zdecydowaliśmy, że należy się skupić na dzieciach. Uznaliśmy, że nie powinniśmy się kłócić i być samolubni – wyznał podczas wywiadu, którego udzielił dziennikowi "Expressen".