Najpierw zarzucono jej, że swojego adoptowanego syna Shaantiego (7 l.) nazwała na cześć... konia jej ostatniego męża, Piotra Adamczyka (41 l.). A teraz właśnie ujawniona seksafera Wojciecha Fibaka (61 l.) położyła kolejny cień na wizerunku Kate. Ponoć były tenisista powiedział, że to on załatwił Rozenowi młodą piękność z Polski jako dziewczynę do towarzystwa.
I tu miarka się przebrała! Głos zabrał sam Jean Manuel Rozen, francuski biznesmen i pisarz.
- Kate adoptowała synka, zanim poznała Piotra. Zmieniła jego życie na lepsze i jego poprzednie imię na Shaanti, co w hinduskim oznacza "pokój" - mówi Rozen w rozmowie z "Super Expressem". - Zamiast żartować z tego bez powodu, Kate powinna być chwalona za odwagę i wspaniałomyślność. W sierocińcu w Białymstoku jest 60 samotnych dzieci czekających na adopcję. Czy polskie media nie powinny zachęcać do tego, co zrobiła Kate? - dodaje.
Modelka i jej były mąż zapewniają również, że nie poznali się dzięki Fibakowi. - Bez żadnej umowy, żadnego planu poznaliśmy się w normalnych okolicznościach, w otoczeniu wielu osób na kolacji, w miejscu publicznym - tłumaczyli we wspólnym oświadczeniu. - Mamy do siebie nawzajem olbrzymi szacunek, jesteśmy również bliskimi przyjaciółmi rodziny Fibaków i mamy wrażenie, że próba wciągnięcia nas do tej historii nie ma zupełnie sensu - dodali.