W sądzie w Los Angeles przedłużono tymczasowy zakaz zbliżania się Śmigielskiego do Rosati i ich córki Elizabeth (2 l.) na odległość 100 jardów (91,5 m). Polska gwiazda argumentowała to tym, że boi się, iż były partner zabierze jej dziecko do Polski. A w USA czuje się bezpiecznie.
W dokumentach, sądowych, do których dotarł „Super Express”, jest jeszcze jeden punkt. Zakaz zbliżania się do… trzyletniego psa rasy york o imieniu Franio.
„Proszę o ustanowienie zakazu zbliżania się Roberta do psa, ponieważ próbował go porwać i robił to w przeszłości oraz straszył mnie, że wyrzuci go przez okno” – wyznała polska aktorka w sądzie.
Pastwienie się nad psem są to w USA bardzo poważny zarzut, za który grozi kara więzienia do 90 dni i wysoka grzywna pieniężna.
Z wymienionych dokumentów wynika, że Śmigielski w USA ma też ustanowiony zakaz wszelkich działań szkodzących karierze aktorskiej Rosati lub ją uniemożliwiających.
Sąd bada dowody przedstawione przez obie strony i przesłuchuje świadków w sprawie stosowania przemocy domowej, o którą oskarża Śmigielskiego Rosati. Zakaz zbliżania obowiązuje już od 11 kwietnia tego roku. Jeśli sąd podejmie decyzje na korzyść Rosati, może obowiązywać nawet przez 10 lat, a nawet dłużej.
Termin kolejnej rozprawy w Kalifornii wyznaczono na koniec czerwca, a w Polsce na końcówkę maja, gdyż aktorka złożyła podobny wniosek także w prokuraturze w Warszawie.
Śmigielski nie chciał komentować zeznań Weroniki.