Osiedle domków w podwarszawskim Piasecznie wydaje się być wymarzonym miejscem do życia. Tymczasem jego mieszkańcy przeżywają prawdziwy koszmar. Ze strachu przed sąsiadem, który grozi im bronią, boją się wychodzić z domu.
Wszystko zaczęło się, gdy sąsiedzi zareagowali na awantury w mieszkaniu rodziców Piotra G. Po ich interwencji mężczyzna zaczął uprzykrzać im życie.
- Tam wyraźnie dochodzi do przemocy, ci państwo wyglądają na zastraszonych - mówią Faktowi sąsiedzi. Od tamtej pory mężczyzna zaczął się mścić na sąsiadach za wtrącanie w jego rodzinne sprawy. Jednak dopiero w Sylwestra stało się niebezpiecznie. - Wieczorem zaczął się dobijać do drzwi sąsiadów. Walił w nie kopniakami tak mocno, że było słychać na pół osiedla. Potem zaczął krzyczeć, że idzie po broń i wszystkich powystrzela - mówi pan Wojtek, jeden z mieszkańców.
Kiedy Piotr G. zaczął biegać po osiedlu z bronią, mieszkańcy pozamykali się przed nim w domach. Podobno mężczyzna wykrzykiwał wtedy, że jest pracownikiem BOR-u i wszystko mu wolno. Mówił także, że ochraniał prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego rodzinę, był nawet chłopakiem Oli. Przerażeni sąsiedzi wezwali policję, która stwierdziła, że pistolet jest atrapą.
- Mężczyźnie zostały przedstawione zarzuty dotyczące gróźb karalnych i niszczenia mienia, za co grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności - mówi Mariusz Mrozek ze stołecznej policji. Okazało się także, że mężczyzna nigdy nie pracował w Biurze Ochrony Rządu. Był natomiast trenerem fitness Oli Kwaśniewskiej, a teraz jest bezrobotny.
Mieszkańcy w dalszym ciągu boją się sąsiada, gdyż ten nadal chodzi po osiedlu. - Nikt nie chce nam pomóc. On spaceruje po osiedlu, a my boimy się wyjść z domu - mówią zrozpaczeni mieszkańcy.