Carrie Fisher zmarła 27 grudnia 2016 roku w wieku 60 lat. Fani "Gwiezdnych Wojen" przeżyli prawdziwy dramat. Jedna z kultowych postaci miała już nigdy nie pojawić się na srebrnym ekranie. Wtedy pojawiła się plotka, że studio LucasFilm "wskrzesi" aktorkę za pomocą efektów komputerowych. W historii kina zdarzały się przypadki, że trzeba było zastąpić nagle zmarłego aktora. Przedstawiciele studia zaprzeczyli plotkom.
- Zwykle nie odpowiadamy na plotki pojawiające się w mediach, ale tym razem zrobimy wyjątek. Nie mamy w planach cyfrowego odtworzenia kreacji Carrie Fisher w roli księżniczki czy generał Lei. Carrie była przede wszystkim naszą przyjaciółką i do dzisiaj ubolewamy nad jej stratą. Zawsze będziemy wdzięczni za to, co wniosła do "Gwiezdnych Wojen" - napisali w oficjalnym oświadczeniu. Nie oznacza to jednak, że nie zobaczymy już Fisher w kolejnym filmie. Okazuje się, że nagrano wszystkie sceny z udziałem księżniczki Lei do filmu "Star Wars: Episode VIII". Premiera planowana jest na 14 grudnia 2017 roku.
Zobacz: Księżniczka Leia spoczęła z mamą