Kto by przypuszczał, że znany podróżnik Wojciech Cejrowski, który boso przemierza świat, ma tylko jedno płuco. Okazuje się, że niewiele brakowało a w wieku 5 lat mógł umrzeć. Na szczęście lekarzom udało się go uratować.
- Śmierć pochylała się nade mną w szpitalu - miałem umrzeć. Jedno płuco mi gniło. Wycięli co trzeba i żyję bez - wyznał publicysta w rozmowie z magazynem Viva.
Podróżnik nie boi się teraz śmierci, jednak wydarzenie z dzieciństwa zapadło mu głęboko w pamięci. Ze względów zdrowotnych nie używa także telefonów komórkowych.
- Nie chcę dostać raka mózgu. Komórki emitują mikrofale, takie same jak kuchenka mikrofalowa. Jak pan ułoży trzy telefony komórkowe dookoła ziarna kukurydzy i wszystkie trzy zaczną dzwonić, to robi się popcorn - ziarenko zostało ugotowane. To samo robi pan swoim płatom skroniowym mózgu, przykładając tam komórkę. Dziękuję bardzo - mówi Cejrowski.