Cieślak płacze na własnym filmie

2008-12-14 13:00

Anna Cieślak (28 l.) przyznaje, że gdy ogląda film "Masz na imię Justine", w którym zagrała główną rolę, zdarza jej się zamykać oczy, a na niektóre sceny reaguje łzami.

Kiedy oglądałam ten film po raz pierwszy, poryczałam się jak bóbr - wspomina aktorka. - Na planie reżyser Franco de Pena dbał o to, aby rozładowywać emocje towarzyszące szczególnie drastycznym scenom - mówi Cieślak.

Nic dziwnego, Anna gra w nim Mariolę, dziewczynę z małego miasteczka, która za wszelka cenę chce się z niego wyrwać. I wyrywa się, tyle że cena, którą płaci, rujnuje jej życie... Zostaje sprzedana do niemieckiego burdelu...

- Czytając scenariusz, myślałam, że nie dam rady, że nie poradzę sobie psychicznie z zagraniem Marioli - wyznaje Anna Cieślak.

W dodatku była początkującą aktorką. - Tuż po szkole teatralnej takie zadanie? A jednak postanowiłam wejść w tę przygodę. Na całego. Najlepiej jak potrafię.

Nie ukrywa, że praca na planie była ciężka i bardzo intensywna, ale dzięki opiece reżysera i trosce współpartnerów aktorka nie wspomina tego przedsięwzięcia jak koszmaru.

- Cała ekipa mnie rozpieszczała - wspomina z uśmiechem Anna Cieślak. - To dawało mi równowagę i siłę do grania kolejnych scen.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają