Gdy Nicolas Cage otrzymał propozycję ponownego wcielenia się w postać Bena Gatesa, nie zastanawiał się bardzo długo.
- Przywiązałem się do mojego bohatera, który jest kimś w rodzaju detektywa tropiącego zagadki historii, zacząłem też podzielać jego upodobania. Bardzo zainteresowały mnie pewne elementy fabuły. Na przykład dlaczego angielska królowa podarowała jedno z biurek ze statku "Resolute", a drugie zatrzymała. Co było w biurku? To daje niezwykłą szansę filmowi, pozwala na użycie historycznych faktów, a dzięki temu uwiarygodnia wymyśloną fabułę - mówi Cage.
Nicolas zapewne jeszcze dlatego czuł się dobrze jako Gates, bo w tej roli obsadziła go jedna z najważniejszych osób pracujących przy realizacji "Skarbu narodów", scenarzystka Marianne Wibberley (44 l.). - Nicolas jest idealny do roli Bena. Ma godność, jest cool, a zarazem woli posługiwać się siłą umysłu, a nie mięśni - tłumaczy.
Był też trzeci powód, dla którego Cage zgodził się zagrać jeszcze raz tę samą postać.
- Wielką przyjemność sprawiają mi spotkania z utalentowanymi ludźmi, którzy wspólnie tworzą coś pięknego. A na dodatek z tej współpracy wynikają przyjaźnie, a to jest najcenniejsze.