Kiedy nowy rząd przejmował Telewizję Polską, wiadomo było, że nastąpią radykalne zmiany. Niektórych szokowała decyzja Jacka Kurskiego, który zaczął masowo zwalniać dziennikarzy o innych poglądach politycznych. Inni byli przerażeni skasowaniem wielu popularnych programów. Wśród nich były kabarety, które Kurski uznał za "symbol upadku telewizji publicznej". Niektórzy wierzyli w "dobrą zmianę" w TVP. Ale chyba do pamiętnej soboty 19 czerwca, kiedy wyemitowano pierwszy odcinek programu Studio Yayo.
Dwóch zapomnianych satyryków - Paweł Dłużewski i Ryszard Makowski, próbuje na siłę być śmiesznych, komentując sytuację polityczną w kraju. Zażenowania nie wprowadza nawet to, że nabijają się z opozycji, tylko nieudolny sposób w jaki to robią. A wszystko w oprawie, jak sprzed dwóch dekad, kiedy Polacy uczyli się dopiero jak wygląda profesjonalna produkcja telewizyjna. Jeśli jakimś cudem nie zetknęliście się z tym programem, oto mała próbka poziomu "humoru".
Programem zainteresował się nawet Filip Chajzer. Dziennikarz TVN nie kryje oburzenia. W końcu program sponsorowany jest z abonamentu, który w teorii powinni płacić wszyscy obywatele. - To za mój, Pani, Pana, nasz HAJ$... Uważajcie na boki, będziecie zrywać jak tapetę po babci - skomentował nowinkę TVP. Fani Chajzera mają podobne odczucia i nie szczędzą słów krytyki, mieszając Studio Yayo z błotem.
A Wy jak sądzicie? Może podoba się Wam najnowsza propozycja TVP i będziecie czekać na kolejne odcinki z wypiekami na twarzy?
Zobacz: Chajzer o koledze z planu: "Mówiłem Pawłowi żeby nie DOTYKAŁ magicznej pałki!"