Reporter TVN ani przez chwilę nie może przebywać w samotności. Rodzina boi się o niego, więc starają się podnosić go na duchu i pilnować, aby nic złego mu się nie stało. Przy Filipie czuwają więc jego rodzice - Zygmunt (61 l.) i Dorota oraz siostra Weronika.
Najbliżsi zajęli się również formalnościami związanymi z pogrzebem Maksa. Filip nie jest obecnie w stanie zajmować się pochówkiem. Nie może pogodzić się z tym, co się stało. W ostatniej drodze chłopczyka mają uczestniczyć tylko najbliżsi i na chwilę obecną rodzina nie chce upubliczniać informacji na ten temat. Dodatkowo sytuację komplikuje tocząca się sprawa rozwodowa między Filipem i mamą Maksia - Julią. To właśnie jej ojciec Roman M. (60 l.) kierował samochodem owego feralnego dnia i w chwili obecnej nie może opuścić szpitala. Jest w szoku i nie był w stanie nawet złożyć policjantom wyjaśnień.
W swojej pracy, w telewizji TVN Chajzer na razie się nie pokaże. - Poprosił o wolne. W ten weekend nie będzie go w pracy i nie wiadomo, kiedy wróci - usłyszeliśmy w stacji.
Jego koledzy również starają się podnieść go na duchu. "Drogi Filipie, wiadomość o śmierci Twojego syna wstrząsnęła nami dogłębnie, trudno pogodzić się z tak wielką stratą. Prosimy, przyjmij od nas wyrazy najszczerszego współczucia i żalu. Jesteśmy z Tobą i Twoimi bliskimi myślami. Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. Koleżanki i koledzy z redakcji Dzień Dobry TVN" - napisali w internecie współpracownicy.
Do wypadku doszło 16 lipca około godz 12.40 w miejscowości Szczytniki k. Płońska (Mazowieckie). Jadący z Warszawy w kierunku Gdańska samochód skoda fabia prowadzony przez dziadka chłopca nagle zjechał na pobocze i uderzył w naczepę zepsutej ciężarówki. Maks zginął na miejscu.
Zobacz: NIE ŻYJE 9-letni syn Filipa Chajzera. Zginął w wypadku