Filip Chajzer u Wojewódzkiego opowiedział o hejcie z jakim przyszło mu walczyć w internecie. Opowiedzenie o tym, co przyszło mu przeczytać pewnego dnia na swojej tablicy na Facebooku było bardzo ciężkie. Reportem opanował emocje (a te były duże, bo widać było, że Chajzer starał się nie patrzeć w kamerę podczas opowiadania tej historii) i bez zająknięcia opowiedział o przykrej sytuacji. Otóż jeden z internautów życzył dziennikarzowi utraty kolejnego dziecka.
- Strasznie to mną wstrząsnęło - przyznał dziennikarz. - I pomyślałem, że wszystko ma swoje granice a to jest sku***syństwo, którego nie przepuszczę. I opublikuję wszystkie jego dane oraz post. Robi się rozpierducha na cały internet. Ludzie życzą mu bardzo złych rzeczy, zaczynają pisać o tym portale, facet staje się rozpoznawalny i ścigany. Jest noc, dzwoni telefon i ja słyszę jęczenie, buczenie, ryczenie, skowyt. Ryczy facet do słuchawki. i mówi: "Panie Filipie, proszę wybaczyć. Ja nie wiedziałem, co robię. Zostałem pobity, ktoś wali do moich drzwi, o wszystkim dowiedziała się rodzina, jest mi koszmarnie wstyd, proszę o wybaczenie i usunięcie tego posta, bo ja się boje o swoje życie" - opowiadał dalej. - Moim zdaniem ta historia jest o wiele bardziej wartościowa, niż wszystkie możliwe akcje zaplanowane w mediach o tym ,jaki zły jest hejt. Hejt to ktoś, kto myśli, że jest bogiem, bo siedzi przy komputerze i wydaje mu się, że jest anonimowy. Nie jest.
Na koniec rozmowy o nienawiści w internecie Filip Chajzer stwierdził, że Facebooku stworzył "centralę porozumiewania się najgorszej patologii, jaka istnieje wśród ludzi i przestał nad tym panować. I ty ani ja nie zmienimy tego" - smutno podsumował reporter.