Aktor, pragnący zademonstrować swój sprzeciw przeciwko wojnie w Iraku i generalnie przeciwko polityce George'a Busha, spotkał się z dyktatorem, nazywającym swój kraj bastionem komunizmu i otwarcie ziejącym nienawiścią do wszystkiego, co amerykańskie.
Chavez nazwał Penna "odważnym człowiekiem, który nie boi się otwarcie głosić krytycznych poglądów w swoim kraju", z kolei aktor określił dygnitarza jako "fascynującego człowieka, który robi dla swojego kraju więcej dobrego niż złego.
Niewątpliwie ani tymi słowami, ani samą wizytą gwiazdor nie zdobędzie uznania u ludzi, którzy mają lub mieli nieszczęście żyć w jakimkolwiek ustroju totalitarnym. Niestety Chavez,
nazywany drugim Fidelem Castro, rzeczywiście fascynuje wiele postaci ze świata amerykańskiego filmu i show-biznesu. W Wenezueli gościli już Danny Glover, Kevin Spacey i Naomi Campbell.
Chavez fascynuje Penna
2008-11-01
19:00
Sean Penn, który być może nakręci swój nowy film w Wenezueli, ponownie pojechał do Caracas na zaproszenie prezydenta tego kraju, Hugo Chaveza.