Chcę mieć nową rodzinę

2008-08-14 7:55

Zaledwie usiedliśmy w kawiarni, a kelner już biegł w podskokach. Chwilę potem był już nawet menedżer. Od razu było widać, że w tym eleganckim warszawskim hotelu, gdzie doszło do naszego spotkania, Darek Michalczewski czuje się jak u siebie i jest tu traktowany z największym szacunkiem.

Odprężony, opalony. Zakończył karierę, zajął się biznesem i ...miłością. Znany sportowiec opowiada nam, jak poznał Basię, swoją nową miłość, i co będzie robił za 10 lat.

- Widuję pana z piękną blondynką. Podobno jest pan szalenie zakochany?

- To prawda. Kocham Basię. Chcę się żenić!

- Kiedy ślub?

- Najpierw musi być rozwód. Jest już w toku. Muszę poukładać sobie życie.

- Niech pan opowie, w jakich okolicznościach poznał pan nową panią Michalczewską?

- Były "urodziny" fitness clubu, na które oboje zostaliśmy zaproszeni. Basia to wyjątkowa dziewczyna. Piękna, ale z zasadami. Od razu wpadła mi w oko. Wielu facetów o niej marzyło, ale jej znajomi trzymali ją pod kloszem. Podobno chowali ją przede mną. Kiedyś nawet pewna koleżanka powiedziała, że nigdy w życiu nie będziemy razem. Nie sprawdziło się, bo po kilku tygodniach już byliśmy parą.

- Ma pan opinię kobieciarza. Basi to nie przeszkadza?

- Powiedziałem Basi, jaki byłem i jakie robiłem numery, bo chciałem wyczyścić sobie stół. Chcę zmienić swój tryb życia, chcę być normalnym, porządnym człowiekiem. Chcę być z Basią, ale nie wszyscy nam tego życzą.

- Co to znaczy?

- Tak ogólnie to jest zazdrość.

- Prasa dokucza?

- Prasa akurat nie.

- To kto?

- Nie chcę o tym mówić.

- Brużdżą?

- Basia jest cudowna, ale mi nie ufa. Ostatnio nie mogłem już tego znieść i wybuchłem. Już swoje przeżyłem. W wieku 23 lat miałem kobiety: trzy, cztery, tyle, że aż się pogubiłem. Takich rozrywek to już mam potąd. Teraz nawet na męską wódkę idę z Baśką.

- No, to będzie ślub...

- Będzie. Basię kocham naprawdę i całkiem inaczej. Nie wiem, jak to powiedzieć, bardziej dojrzale.

- Co na to pana synowie?

- Dorota, moja była żona, to rozumie, ale synom nie podoba się, że tato chce mieć nową rodzinę. Nie akceptują, że jeszcze raz chcę być ojcem... Oni nie dojrzeli jeszcze do tego. Synowie lubią Basię i może też nie chcą, żeby ona musiała, tak jak oni, mną się dzielić. Oni to pamiętają. Nieraz, jak gdzieś ich zabrałem, musieli odczekać, aż dam wywiad, pogadam z kibicami i dopiero potem mieliśmy dla siebie czas. Synowie mają uczucie, że jeszcze nie nacieszyli się mną.

- Wspomniał pan o rozwodzie. Co dzieje się z Patrycją, pana obecną żoną?

- Została w Hamburgu. - Z czego żyje?

None

- Daje sobie radę. - Mieliście intercyzę?

- Mieliśmy.

- Dlaczego właściwie wasze małżeństwo się rozpadło?

- Chciałem wracać do Polski, tu mam interesy i teraz całe moje życie to Polska, a Patrycja nie chciała. Zależało jej, żeby zostać w Hamburgu... Znajomi mówili: Jedź do Polski! Jedź do Darka! Nie słuchała, bo jej podobało się w Niemczech. Kilkusetmetrowy dom, kolorowe życie... Żal mi jej.

- Mówi pan to z nutą pretensji w głosie. Czy to dlatego, że bokser potrzebuje dwa razy więcej miłości niż normalny facet?

- Tak! Tak kiedyś powiedziałem i tego się trzymam. Gdy dostaniesz na ringu lanie, gdy jesteś długie miesiące poza domem na treningach, to potrzebujesz miłości więcej niż inni. Lubię, gdy kobieta mnie pogłaszcze, przytuli. Każdy ma jakieś swoje słabości (śmiech).

- A co jest pana słabością?

- Mam ich dużo. W żadnej dziedzinie nie jestem mocny poza tym, że potrafię dobrze boksować.

- A konkretnie, to w czym jest pan słaby? Jakieś przykłady poproszę!

- Gdy byłem małolatem i pobili mi brata, to szukałem tego, kto to zrobił kilka dni. Gdy go w końcu znalazłem, on mi mówi: "Darek! Ja nie chciałem!". I już było po herbacie. Gdybym od razu dał mu w łeb, sprawa byłaby załatwiona, a tak miękłem.

- Co jest w stanie pana wzruszyć?

- Ostatnio byłem w kinie na "Lejdis". Popłakałem się. Nie ryczałem, ale byłem wzruszony.

- Panie Darku! Jaką ocenę postawiłby pan sobie z życia, nie mówię o boksie?

- Oceniłbym siebie na piątkę! Mam na swoim koncie parę dokonań, i wcale nie mówię o karierze sportowej, o boksie, bo boks w skali życiowej to mały pikuś.

- Co to za dokonania?

- Pomogłem paru ludziom. W kilku sytuacjach zachowałem się elegancko. Nie chcę tu mówić o szczegółach, bo nie przyszedłem tu, by się chwalić. Parę osób nauczyłem też respektu. I to się liczy! Dlatego postawiłbym sobie piątkę.

- A kto z pana jest najbardziej dumny?

-ĘMłodszy syn. Chociaż starszy też. Ostatnio byli u mnie jego koledzy z uczelni z Bostonu. Ich ojcowie to miliarderzy, wykładają biznes w ich szkole. Wpadli na moje 40. urodziny, gdzie grał Lady Pank. Małolaty były zachwycone. Fani zatrzymywali nas na ulicy, prosili o autografy. Dla mnie to żadna spektakularna sprawa, ale koledzy syna byli zauroczeni. Ugościłem ich, że hej!

- Panie Darku! Gdyby złapał pan złotą rybkę, to o co by ją pan poprosił?

- Żeby nie miała ości, a potem bym ją zjadł.... Żartuję.

- To o co by pan prosił?

-ĘPowiem pani, ale czuję, że koledzy będą się śmiać... Chciałbym jeszcze raz mieć rodzinę i przeżyć to wszystko, co z rodziną związane, jeszcze raz, ale tak świadomie.

- Co będzie za 10 lat?

- Będę wychowywał córeczkę i syna. A może trójkę? Jak nie będziemy mieć dzieci z Basią, to adoptujemy... Jestem naprawdę zwykłym człowiekiem, może tylko lepiej boksuję. Boksowałem. Kocham to, co wszyscy: życie, dobrą atmosferę w domu. To jest bogactwo, a nie tam pieniądze.

Dariusz Michalczewski (40 I.)

Pochodzi z Trójmiasta, wielokrotny mistrz świata w boksie zawodowym. Zakończył karierę w czerwcu 2005 roku. Grał w filmie, śpiewał z Lady Pank i Scorpionsami. Przyjaźni się z wieloma gwiazdami, m.in. z Mickiem Jagge- rem (65 l.). W 2003 roku założył fundację "Równe szanse", promującą młode talenty bokserskie. Mieszka w Sopocie. Dwukrotnie żonaty: z Dorotą Michalczewską (40 l.) i Patrycją Ossowską (36 l.). Z Dorotą ma dwóch synów: Michała (21 l.) i Nicolasa (17 l.). Jego obecną partnerką życiową jest Barbara Imos (28 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają