I nie to nie byle jaki. Bo aż na 40 tysięcy złotych! Wydawałoby się, że łatwo jest wydać takie pieniądze. Artystka ma z tym jednak niemały problem.
Agatę Kuleszę i jej męża, operatora filmowego Marcina Figurskiego (42 l.), spotkaliśmy w galerii handlowej na warszawskim Mokotowie. Aktorka w swojej torebce miała prawdziwy skarb - bon na 40 tysięcy złotych do wydania w wielkim salonie jubilerskim. Gwiazda czym prędzej swoje pierwsze kroki tam właśnie skierowała. Aż się jej oczy zaświeciły, gdy pomyślała, że wiele z tych klejnotów już za chwilę może należeć tylko do niej. Przebierała, wybierała. Mijały kolejne kwadranse, a ona mierzyła korale, kolczyki i bransoletki. Mąż dzielnie ją wspierał. Zapinał naszyjniki na jej szyi i prawił komplementy. Cierpliwości mu wcale nie brakowało. A i sprzedawcy byli na jej usługi. Co i rusz donosili Agacie nowe błyskotki.
Wreszcie gwiazda wybrała wiele rzeczy dla siebie. Zapłaciła talonem kilka tysięcy i opuściła salon, uśmiechnięta od ucha do ucha. Nic dziwnego, że po szalonych zakupach z mężem przysiadła w małej kafejce, by w spokoju jeszcze raz przyjrzeć się złotym zdobyczom.
Wydanie 40 tysięcy na biżuterię okazało się jednak dla Agaty olbrzymim problemem. Bo wczoraj aktorka znów wybrała się na zakupy. Tym razem w rodzinnym mieście.
- Jeszcze nie zrealizowałam całego bonu - powiedziała w rozmowie z nami Agata Kulesza. - Właśnie jestem w Szczecinie i zaraz idę do sklepu - dodała z zadowoleniem w głosie.
Znana z dobrego serca Agata zapewne pomyślała też o najbliższych. W końcu umie się dzielić. Srebrne porsche, które wygrała w "Tańcu z gwiazdami", aktorka chce przekazać na cele charytatywne, to i zapewne biżuterią się podzieli. Szczególnie, że już jutro Wigilia. Najbliżsi aktorki na pewno pod choinką znajdą więc wiele błyskotek.