Gwiazda robiła zakupy w jednym z warszawskich hipermarketów. Często wpada tam po proszek do prania dla swoich dzieci. Jakież było jej zdziwienie, kiedy kasjerka zażądała o 80 zł więcej niż zwykle.
- Gdy dokładnie przyjrzałam się rachunkowi, okazało się, że zamiast 3 proszków do prania, kasjerka policzyła 5. Sprawa została wyjaśniona i zwrócono mi różnicę - powiedziała "Super Expressowi" aktorka. - Uważam, że obsługa marketów jest źle przeszkolona i nie tylko ja to odczułam - podsumowuje gwiazda.