Gwiazdor serialu "Dwóch i pół" oraz licznych filmów komediowych od dawna chwalił się swoim hulaszczym życiem. W końcu doprowadziło ono do poważnego zakażenia organizmu. Chociaż aktor chwalił się, że w jego żyłach płynie krew tygrysa, lekarze znaleźli coś zupełnie innego. - wirus HIV. Jakiś czas temu Charlie Sheen publicznie wyznał, że jest nosicielem groźnego wirusa. Ostatnie trzy tygodnie spędził pod okiem lekarzy. Dlaczego?
Tym razem dał o sobie znać nie wirus HIV, a uzależnienie od alkoholu. Aktor trafił na detoks. Jak donosi RadarOnline, 51-letni Charlie Sheen 24 godziny na dobę jest pod stałą obserwacją specjalistów. Został skierowany na terapię dożylną. Stosuje Valium i inne środki, które mają pomóc mu wyjść z nałogu. W ośrodku, w którym przebywa panują rygorystyczne zasady. Do wyjścia Sheen nie może się kontaktować i widzieć z nikim spoza placówki.
Myślicie, że wyjdzie z uzależnienia od alkoholu?
Zobacz: Krzysztof Gojdź o narkotykach: "Zapaliłem jointa, wciągnąłem kreskę, zażyłem extasy"