Martin stwierdził ostatnio, że jest już za stary, by być liderem rockowego zespołu.
- Mam 31 lat i uważam, że "Coldplay" powinno przestać istnieć po moich 33. urodzinach - powiedział Chris w wywiadzie dla dziennika "Daily Express".
To dosyć dziwne stwierdzenie, biorąc pod uwagę fakt, że ostatni krążek zespołu pt. "Viva la vida" już jest bestsellerem i to nie tylko w Wielkiej Brytanii.
- Jeszcze przez dwa lata nic nie zmieniamy. Nadal będziemy koncertować, nagrywać, a na scenie dawać z siebie wszystko - uspokaja lider "Coldplay".
Wątpimy, by było to duże pocieszenie dla fanów zespołu. W historii znani są dużo starsi rockmeni (np. Steve Tyler z "Aerosmith"), którzy wiekiem się nie przejmują i nie rezygnują z kariery. Może jeszcze Chris zmieni zdanie?