Magdalena Cielecka to jedna z gwiazd, które protestuje przeciwko obecnej władzy. Aktorka wzięła udział w marszu Komitetu Obrony Demokracji, w czasie którego uczestnicy domagali się m.in. dymisji rządu. Później aktorka powiedziała mediom, że gdy wracała po marszu do domu tramwajem z przypiętym znaczkiem KOD-u, pewien mężczyzna się na nią dziwnie patrzył. Stwierdziła, że przeprasza za to porównanie, ale "poczuła się jak żydowskie dziecko w tramwaju w czasie okupacji".
Słowami Cieleckiej jest oburzony David Wildstein. Całą sytuację skomentował na Facebooku, twierdząc, że aktorka powinna przeprosić za to, co powiedziała. W mocnych słowach skrytykował zachowanie aktorki: "Dziecko żydowskie było wtedy mordowane, torturowane, gwałcone, gazowane, zagładzane. Żyło w koszmarne i piekle, którego, na szczęście, Pani nie zrozumie. Swoimi durnymi tekstami pod publiczkę zeszła Pani do poziomu neonaziolskiego frajerstwa wołającego – „wujek Adolf zabrał żydowskie dzieci na obóz hihi”. Brawo. Jeśli ma Pani choć gram przyzwoitości – przeprosi. Czekam".
Napisał również, że w przeciwieństwie do Magdaleny Cieleckiej, żydowskie dziecko nie mogło jeździć komunikacją miejską, grać w teatrze, filmie, jeść sushi i jeździć na egzotyczne wczasy.
Sądzicie, że aktorka przesadziła?