Cieszę się, że wciąż jestem potrzebny

2013-08-05 4:00

Z Jerzym Połomskim bardzo trudno umówić się na rozmowę. Piosenkarz nie udziela wywiadów, choć miałby wiele do powiedzenia. Przecież swoimi piosenkami porywa fanów już od 56 lat! Dla nas zrobił wyjątek.

Legendarny pan Połomski - tak właśnie mówią o nim jego liczni fani, podkreślając tym samym klasę tego artysty. Piosenkarza kochają i młodzi, i starzy. W tym roku na jubileuszowym festiwalu w Opolu jego przeboje śpiewała cała sala. I choć w swoim zawodzie Jerzy Połomski osiągnął wszystko, woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Wciąż jest niezwykle skromnym człowiekiem. - Świadomość, że jest się wciąż potrzebnym, że chce się być słuchanym dodaje mi skrzydeł. Choć zdaję sobie sprawę, że jestem artystą pokolenia, które już odchodzi. A jeśli akceptują mnie młodzi, to tym milej. Bo ja sam nie będę o to zabiegał, nie potrafię. Nie będę sobie budował pomnika za życia - zdradza naszym Czytelnikom popularny artysta.

- Właściwie dlaczego tak się pan ukrywa? Dziś, kiedy większość artystów zrobi wszystko,by znaleźć się na świeczniku?

- Ja jestem z innego pokolenia. Kiedyś było ważne to, co robimy, a nie to, co sami powiemy o sobie. Ale nie mam o to do nikogo pretensji, po prostu mamy inne czasy. Zresztą, chyba nie potrafiłbym być celebrytą. Takim, co idzie do prasy, mówi, gdzie i o której będzie, a potem udaje zdziwienie, że ktoś mu zrobił zdjęcia. Ja nigdy nie lubiłem się zwierzać. Nawet jak przytrafiło mi się coś niemiłego, chciałem sam się z tym uporać.

- Ma pan na myśli problemy zdrowotne? Wiem, że takie miały miejsce.

- To też, ale te problemy były i minęły. I czy był sens o nich opowiadać? Nie. Teraz mam jakieś kłopoty z kolanem. Chodzę na rehabilitację, jestem posłusznym pacjentem, ale też o tym nie opowiadam, bo moje problemy to tylko moja sprawa. Chcę być postrzegany jako artysta. Jako dobry artysta.

- I tak jest. Lubią pana i starzy, i młodzi. Kiedy na jubileuszowym festiwalu w Opolu w czerwcu tego roku śpiewał pan swoje największe przeboje, cała sala szalała. Zresztą podobnie jest na koncertach. Skąd bierze się tyle sympatii do pana?

- Może stąd, że ja nie sięgam po Miłosza czy Szymborską w swoich piosenkach. Moje piosenki są dla każdego - i dla tych wybrednych, i dla tych, co chcą się tylko dobrze bawić.

- Piosenki "do kotleta"?

- Jeśli sprawia to ludziom przyjemność, to czemu nie. Nie widzę niczego złego w tym, żeby słuchać muzyki przy jedzeniu. To bardzo dobre połączenie.

- Kilka lat temu, po ponad 20-letniej przerwie, nagrał pan całkiem nowy utwór - "Czas nas zmienia". Ale pan wydaje się w ogóle nie zmieniać, jakby dla pana czas stanął w miejscu...

- Dziękuję, ale to tylko pozory. To, co się we mnie z pewnością nie zmienia, to stosunek do życia. Biorę przykład z nieżyjącego już Adama Kreczmara, który kiedyś napisał słowa do jednej z moich najważniejszych piosenek pt. "Kodeks". On był bardzo chory i miał tego pełną świadomość. Mimo to tryskał energią. Odszedł z uśmiechem, w biegu. I dał przykład, jak traktować życie.

- A świadomość, że jest się wciąż potrzebnym, że chce się być słuchanym? Chyba jest dla pana ważna?

- Oczywiście! To dodaje mi skrzydeł. Choć zdaję sobie sprawę, że przede wszystkim jestem artystą swojego pokolenia, tego, które już odchodzi. A jeśli akceptują mnie młodzi, to tym milej. Bo ja sam nie będę o to zabiegał, nie potrafię. Nie będę sobie budował pomnika za życia. Niech tym zajmą się inni, jeśli przyjdzie im taka ochota. Ja po prostu chcę swój zawód do końca wykonywać przyzwoicie.

- Nagrał pan z zespołem Big Cyc nową wersję piosenki "Bo z dziewczynami". Był także teledysk. Widać, że wszyscy bawiliście się wtedy świetnie. Czy to jednak, z pana strony, nie był występ na pokaz? W końcu pan, klasyka i szarmanckość, a tu szalony Big Cyc...

- Propozycja wyszła z ich strony i przyznam, że długo się wahałem. Zwłaszcza kiedy zaproponowali mi białą marynarkę nabijaną ćwiekami. Ale uznałem, że to bardzo miła propozycja. I nie żałowałem.

- Podobno nie lubi pan nowinek technicznych i nie korzysta z Internetu?

- Gdy słyszę, co tam ludzie potrafią wypisywać, to dziękuję, wolę nie korzystać. Nie chcę się denerwować.

- Jednak można tam znaleźć i dobre wiadomości...

- Można także gdzie indziej. Te dobre sam sobie wynajduję.

- Dziękuję za rozmowę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają