Ciężarna Dominika opisuje atak na Hakiela
O tym, że Marcin Hakiel został brutalnie zaatakowany po opuszczeniu studia TVN "Super Express" napisał jako pierwszy. Tancerz i jego ukochana Dominika gościli w nowym programie "Mówię Wam" TVN7, gdzie zdradzili m.in. o tym, że zaręczyli się. Marcin i Dominika wyznali też, jakie imiona dla dzieci rozważają. Nic dziwnego, że w doskonałych humorach opuścili siedzibę stacji, być może też dlatego stracili czujność. W pewnym momencie do Hakiela podszedł obcy "typ" z reklamówką, oświadczył, że zaraz go uderzy, po czym to zrobił. Dziś Dominika nareszcie może mówić o tym zdarzeniu.
Co się stało pod TVN?
Dominka Serowska, oficjalnie już narzeczona Marcina Hakiela jest w 6. miesiącu ciąży i widać, że rodzice z radością oczekują swojego potomka. Marcin ma już dwójkę dzieci, Helenkę i Adama z małżeństwa z Katarzyną Cichopek. Teraz tancerz z nadzieją patrzy w przyszłość, bo jak sam powiedział w programie TVN jego związek z Dominiką oparty jest na szczerości.
Na pewno jesteśmy szczerzy wobec siebie od początku. Ten związek tym się różni od moich poprzednich. Nie owijamy w bawełnę. Jak komuś coś nie pasuje, to sobie o tym mówimy. I to jest dobre. Czasami lepiej jest taką cięższą rozmowę przeprowadzić niż zwlekać.
Hakiel myślał tylko o ukochanej
Marcin Hakiel nie wyglądał na zbyt przejętego zdarzeniem, przecież to on otrzymał mocny cios od napastnika. I choć mężczyzna z całej siły uderzył tancerza w głowę reklamówką pełną "drobniaków", on martwił się tylko o to, aby zapewnić bezpieczeństwo Dominice i ich nienarodzonemu dziecku. Po złożeniu zeznań na policji Marcin zabrał ukochaną na lody.
Teraz Dominika zdecydowała się opowiedzieć, jak wyglądała ta sytuacja z jej perspektywy. Na szczęście, jak się okazało w rozmowie z portalem "Kozaczek.pl", ciężarna narzeczona nie znalazła się w bezpośrednim niebezpieczeństwie.
Narzeczona Hakiela: "Wrócił po mnie po całym incydencie":
Marcin był wtedy w drodze do samochodu, odnieść nasze rzeczy i wrócił po mnie po całym incydencie, więc dowiedziałam się po fakcie. Jest mi bardzo przykro z powodu takiej sytuacji, bo po miłym wywiadzie i spędzonym czasie, spotkała nas taka nieprzyjemność. Trzeba uważać na siebie nawet w biały dzień, ale panowie ochroniarze stanęli na wysokości zadania i złapali sprawcę.
Nie przegap: Cała prawda o milionach Luny! Wiemy, po kim ma w spadku urodę