Po dwudziestoletnim rozbracie z filmem nagle wrócił do grania. Przypadek sprawił, że spotkał szefa Agencji Aktorskiej i postanowił spróbować znowu robić to, co wychodziło mu najlepiej, czyli grać. Z zawodu ślusarz narzędziowy, przez lata pracujący w brygadach remontowo-budowlanych, wrócił do filmu w doskonałym stylu. Grywał i nadal grywa epizody. Z wdziękiem odtwarza powierzane mu role alkoholików, meneli, klientów izby wytrzeźwień, więźniów i kamieniarzy. W jedynej głównej, tytułowej filmowej roli - złomiarza Ediego - pokazał prawdziwy talent. Do grania w tym filmie przygotowywał się bardzo sumiennie. Obserwował prawdziwych złomiarzy - ich zwyczaje i "techniki zbierackie". To dlatego jego nagradzana i wychwalana rola w filmie "Edi" Piotra Trzaskalskiego jest taka prawdziwa. Gołębiewski zagrał też u Wajdy: był III murarzem w "Zemście". W ciągu ostatnich 10 lat wystąpił w rolach epizodycznych w ponad 20 serialach.
Podróż za jeden uśmiech
Film pokazuje cudowne konsekwencje nagłego służbowego wyjazdu ojca do Gliwic, co wiąże się z pozostawieniem dwóch nastolatków pod opieką cioci Ani - osoby tyleż uroczej, co nieodpowiedzialnej.
Szalonej przygodzie, przejażdżkom w chłodni i pośród trumien, sprzyja fakt, że narzeczonym cioci jest Franek "Szajba". Są to okoliczności jak najbardziej po myśli Poldka Wanatowicza, chłopaka otwartego na nowe doświadczenia. Jego pechem, kulą u nogi i kamieniem u szyi jest za to Duduś Fąferski, na nieszczęście brat cioteczny, którego pozbyć się nie sposób, a z którym podróżowanie autostopem wydaje się niemożliwe. Wbrew modlitwom Poldka, który już na wstępie zwraca się do Najwyższego słowami "O Boże, weź bombę i spuść na tę trąbę", wyroki opatrzności są nieubłagane. Nad morze trzeba dotrzeć mimo irytującej obecności zmarszczonego i grzmiącego Dudusia w gajerku, dźwigającego walizkę z cielęcej skóry. Strach pomyśleć, jak skończyłaby się ta podróż, gdyby nie spotkanie królowej autostopu, czyli kolejnej cioci