Kiedyś niekwestionowana gwiazda polskiej sceny muzycznej, piękna, inteligentna, o oryginalnym i mocnym, a jednocześnie ciepłym głosie. Dzisiaj nadal atrakcyjna i aktywna, tyle że w zupełnie innej dziedzinie.
W jednym z wywiadów pytana, dlaczego tak szybko zakończyła estradową karierę, stwierdziła żartobliwie: "Wolałam, żeby ludzie żałowali, że już nie śpiewam, niż dziwili się, jak to możliwe, że jeszcze śpiewam". I ludzie żałują.
A co robi Urszula Sipińska? Ma własne, świetne studio wyposażenia wnętrz w rodzinnym Poznaniu. W latach 70., kiedy piosenki Sipińskiej były na topie, z ust do ust przekazywało się informację, że Urszula jest "inżynierem po architekturze", a Maryla (Rodowicz) jest "po AWF-ie".
Z tym inżynierem to trochę nie tak, bo Urszula Sipińska nie jest absolwentką architektury na politechnice, ale wydziału Architektury Wnętrz Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu.
Po decyzji o rozstaniu ze śpiewaniem odniosła sukcesy w wyuczonym zawodzie. Jako architekt wnętrz zrealizowała ponad 50 własnych projektów, między innymi takie, jak wnętrza Centrum Prasowego Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Nie każdy wie o tym, że obok dobrego głosu i gustu Urszula Sipińska ma również świetne pióro. Językiem jej wydanej przed pięcioma laty książki pt. "Hodowcy lalek", w której obnażyła kulisy peerelowskiej estrady, zachwycał się profesor Jan Miodek. Urszula Sipińska pisywała również felietony muzyczne dla tygodnika "Wprost", a reportaże i wywiady dla "Gazety Poznańskiej".
W rozmowie sprzed paru lat dla "Dziennika Zachodniego" powiedziała: "Zawsze chciałam być neutralna, jak Szwajcaria. A i tak totalitaryzm wpłynął na moje zwykłe, człowiecze losy". Dzisiaj jest spełniona i niezależna. Bardziej niż Szwajcaria.