Nie żyje gwiazdor 'The voice senior". Kochał Polskę i śpiewanie
James Brierley przeprowadził się do Polski, aby odmienić swoje życie i zrealizować marzenia. Zaledwie 4 lata temu stał się wielką gwiazdą za sprawą swoich występów w "The voice senior". W pierwszej edycji tak zachwycił jurorów wykonaniem słynnego przeboju Erica Claptona ""Wonderful Tonight", że prawie "pobili się", w czyjej ma być drużynie. Wtedy wokalista trafił do Uli Dudziak. W 4. odsłonie show współpracował z Krzysztofem Cugowskiem.
Oczarował publiczność i jury
James Brierley był Anglikiem, który w 1995 roku zdecydował się na emigrację do Polski. Miał wtedy 52 lata i postanowił zacząć nowe życie. Udało mu się to. Brierley stał się sławny za sprawą "The voice senior", w którym oczarował publiczność i jury show swoim ciepłym, pięknym głosem i unikalną, pełną nieśmiałości charyzmą.
Brierley w „The Voice Senior” wystąpił dwa razy. Gdy wchodził na scenę, stawał się najjaśniejszą gwiazdą. W 2019 roku, w drużynie Uli Dudziak doszedł do półfinału, a w ubiegłym roku, współpracując z Piotrem Cugowskim zdolny wokalista został finalistą.
Kochał smutne piosenki
Jak zdradzał w wywiadach Brierley "muzyka towarzyszyła mu od zawsze". Był nie tylko wokalistą, grał też na gitarze i harmonijce. Jak się okazało miał kilka swoich zespołów. Najchętniej śpiewał i grał utwory z gatunków: blues, jazz i rock. Dwa lata temu Brierley wydał płytę, w ramach współpracy z producentem Maciejem Pruchniewiczem jako duet Curly Cale.
Pożegnanie przyjaciela
To właśnie Maciej Pruchniewicz podał do wiadomości publicznej informację o śmierci Jamesa Brierley'a na Facebooku. Przyjaciel i współpracownik artysty opublikował jego zdjęcie z krótkim, acz wymownym wpisem.
James, do zobaczenia Przyjacielu
James Brierley odszedł w wieku 81 lat. Pozostały po nim wielkie przeboje w unikalnych, pełnych ciepła wykonaniach brytyjskiego artysty, który na jesień życia wybrał Polskę.