Colin Farrell: Narodziny i choroba syna odmieniły jego życie
Colin Farrell (48 l.) od trzech dekad pracuje na swoje nazwisko i dziś jest jednym z najbardziej cenionych aktorów na świecie. Gdy przed laty stawiał pierwsze kroki w Hollywood, uchodził za jednego z największych playboyów w branży. Romansował z wieloma gwiazdami i zdecydowanie nie był znany z dotrzymywania wierności swoim partnerkom. Uwielbiał również imprezować i eksperymentować z używkami. Zapracował na status niegrzecznego chłopca show-biznesu.
Wszystko zmieniło się w 2006 roku, gdy Colin Farrell dobrowolnie zgłosił się do ośrodka odwykowego. Znaczący wpływ na tę decyzję miały narodziny syna aktora. James Farrell przyszedł na świat w 2003 roku. Jego matką jest modelka Kim Bordenave, z którą Colin nawiązał krótkotrwały romans. Chłopiec od urodzenia cierpi na zespół Angelmana, rzadkie zaburzenie neurogenetyczne, które często mylone jest z porażeniem mózgowym. Choroba syna wstrząsnęła aktorem i zmieniła całe jego życie.
Kilka lat później aktor związał się z Alicją Bachledą-Curuś (41 l.). W 2009 roku para powitała syna Henry'ego Tadeusza. Chociaż związki aktora z matkami jego synów szybko przeszły do historii, to robi on wszystko, by być dla Jamesa i Henry'ego jak najlepszym ojcem.
Zobacz również: Córka Ewy Błaszczyk od ponad 20 lat jest w śpiączce. Aktorka wyznała, jak się z nią komunikuje
Colin Farrell chce oddać syna do domu opieki
Ogromny majątek Farrella pozwala mu na zapewnienie choremu synowi najlepszej opieki. W sierpniu 2024 roku otworzył fundację, której celem jest pomoc osobom i rodzinom zmagającymi się z niepełnosprawnościami intelektualnymi. Wtedy też aktor udzielił poruszającego wywiadu magazynowi "People". Po raz pierwszy tak szczerze opowiedział o chorobie syna. Nie krył przy tym łez.
Chcę, aby świat był dla Jamesa życzliwy. Chcę, aby świat traktował go z życzliwością i szacunkiem - mówił aktor.
21-letni obecnie James nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować i wymaga stałej opieki. W związku z tym Colin Farrell i Kim Bordenave podjęli bardzo trudną decyzję o umieszczeniu syna w specjalistycznym domu opieki długoterminowej. Aktor w rozmowie z magazynem "Candis" wyznał, dlaczego zdecydowali się na ten krok. Chce on w ten sposób zabezpieczyć przyszłość syna.
To byłby mój horror - mój największy lęk to, co by się stało, gdybym jutro dostał zawału lub Kim miała wypadek samochodowy i nagle by nas zabrakło? James zostałby wtedy pozostawiony sam sobie, a my nie mielibyśmy wpływu na to, gdzie trafi - stwierdził Colin.
Obecnie razem z byłą partnerką szukają ośrodka, w którym James będzie otoczony opieką i będzie mógł się dalej rozwijać. "Chcemy, aby znalazł miejsce, gdzie będzie miał pełne i szczęśliwe życie" - dodał gwiazdor.
Zobacz również: Farrell opowiedział o Henrym Tadeuszu. Alicja Bachleda-Curuś nie będzie zadowolona?
