Grzegorz Ciechowski zmarł niespodziewanie 22 grudnia 2001 roku po przeprowadzonej w trybie nagłym operacji tętniaka serca. Lider Republiki od 1994 roku był w związku z Anną Wędrowską, z którą miał troje dzieci: Helenę (23 l.), Brunona (22 l.) i Józefinę (16 l.). To właśnie dla niej rozstał się w aktorką Małgorzatą Potocką, z która wychowywał córkę Weronikę.
Ciechowska nie miała żalu do ojca, że odszedł do innej kobiety. Z drugiej jednak strony rozumiała rozgoryczenie swojej mamy, która po rozstaniu wpadła w depresję.
- Przyszedł moment, gdy ojciec zapragnął spokoju i prywatności. Kochał nas – mnie, mamę, moją przyrodnią siostrę Matyldę – ale w pewnym momencie zapragnął zmiany. I potrzebował zmiany. Pokochał inną kobietę. Zaczął zdradzać mamę. (...) Rozumiałam ojca, w związku z Anną był naprawdę szczęśliwy. Ale zrozumiałam też mamę. Poczułam to, co ona musiała wtedy czuć. Po rozstaniu z tatą była w głębokiej depresji, bardzo cierpiała. Potem zmarnowała wiele lat. Nie znalazła nikogo, kto mógłby tatę zastąpić. Dziś lepiej niż wtedy rozumiem, przez co przechodziła. To też jest lekcja dla mnie - powiedziała córka Ciechowskiego w wywiadzie dla "Wysokich obcasów".
Weronika zapamiętała ojca jako choleryka.
- Tata nie był idealny. Jak zmarł, miałam 14 lat, byłam za młoda na analizę tego, jakim był człowiekiem. Teraz myślę o tym często. Był bez wątpienia jedną z najinteligentniejszych osób, jakie poznałam w życiu – miał odpowiedź na wszystko. Wyróżniało go genialne poczucie humoru. Ale muszę przyznać, że był cholerykiem. Bywało, że nie potrafił zapanować nad emocjami, wpadał w szał. Nie krzyczał, ale gotował się w środku. Siał strach. Był jak lew, przywódca stada, któremu wszyscy schodzili z drogi, kiedy był rozwścieczony - wyznała.
Córka Grzegorza Ciechowskiego opowiedziała także o pogrzebie ojca, który odbył się 4 stycznia na Powązkach Wojskowych w Warszawie. - Pogrzeb taty był koszmarnym przeżyciem, czułam się jak we śnie, teraz wiem, że wiele osób przeżyło to podobnie. Kiedy czytam te wspomnienia, odczuwam z tymi wszystkimi ludźmi rodzaj wspólnoty - przyznała.
Niestety Ciechowska nie utrzymuje żadnego kontaktu ze swoim młodszym rodzeństwem przyrodnim. Wszystko rozsypało się po śmierci ojca.
- Moje relacje z Anią, żoną ojca, z przyrodnim rodzeństwem były bliskie, serdeczne, ale dziś nie ma między nami kontaktu. To było bolesne, bo kontakt został zerwany bez żadnej rozmowy. Przykre jest też to, że emocje opadają i że w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że ktoś dawniej bardzo bliski staje się obcy. Mijają lata – ja się zmieniam, oni się zmieniają, nic o sobie nie wiemy, jakbyśmy nigdy się nie znali. Gdyby tata żył, nigdy nie dopuściłby do tego, by jego dzieci straciły ze sobą kontakt. Liczę na to, że kiedyś to się jeszcze zmieni - dodała.