Córka Dudziak była alkoholiczką. Miała dawkę śmiertelną 5,4 promila!

2020-01-31 9:11

Mika Urbaniak (40 l.) to córka Urszuli Dudziak (77 l.) i Michała Urbaniaka (77 l.). Odziedziczyła po rodzicach talent muzyczny. Artystka przyznała się, że w przyszłości miała bardzo poważny problem z alkoholem. Po jednym z pijackich wybryków trafiła do szpitala. Była także w szpitalu psychiatrycznym i na odwyku.

MIKA URBANIAK

i

Autor: archiwum se.pl

Kłopot z alkoholem zaczął się u Miki Urbaniak już na pierwszym roku studiów w Stanach Zjednoczonych.  - Gdy byłam już w college’u, miałam takie momenty, że ze strachu nie byłam w stanie wyjść z pokoju. Albo jak wychodziłam na kampus, miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. Taka fobia społeczna. Schowałam do torebki butelkę z alkoholem i co jakiś czas popijałam, żeby było mi łatwiej. To był pierwszy rok studiów, miałam 19 lat - wyznała piosenkarka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Po tym jak zamieszkała w Polsce, było jeszcze gorzej. - Zamieszkałam z mamą, i zaczęłam dużo imprezować. Miałam towarzystwo do picia. Typowi artyści, można by powiedzieć. To trwało pięć lat. Moja mama kilkakrotnie wyciągała mnie z różnych opresji - przyznała.

Mika przytoczyła także niezwykle wstydliwą pijacką historię, która mogła zakończyć się dla niej tragicznie.  To zmieniło jej życie.

- Jednej nocy, już pod koniec tego okresu, poszłam obładowana alkoholem do mojego przyjaciela. Miałam pieniądze, bo koncertowałam wtedy u Smolika. Zaczęliśmy pić. Mieszałam wszystkie możliwe alkohole. W pewnym momencie powiedziałam, że wracam do domu. Przyjaciel próbował mnie zatrzymać, ale najwyraźniej go zignorowałam. Gdy wchodziłam do taksówki, urwał mi się film. Mam tylko takie wspomnienie, że stoję niedaleko jakiegoś parku, kompletnie zdezorientowana. Potem obudziłam się już w szpitalu. Miałam 5,4 promila alkoholu we krwi. Byłam cała posiniaczona, z ogromnym guzem na głowie. Wszystko, co miałam przy sobie, zniknęło, łącznie z ubraniami. Prawdopodobnie ktoś mnie pobił i okradł - wyjawiła.

Urbaniak w 2004 roku trafiła do szpitala psychiatrycznego, gdzie z zdiagnozowano u niej chorobę dwubiegunową afektywną. Potem była na odwyku. - Dopiero od kilku miesięcy czuję się dobrze i stabilnie. To zasługa terapii i dobrze dobranego leczenia farmakologicznego. Wcześniej było tak, że leki brałam tylko przez rok, potem je odstawiłam, co skutkowało tym, że miesiącami byłam w depresji, a potem nagle wpadałam w manię. Na terapię też nie chodziłam. To był okres, w którym czułam się bardzo zagubiona i samotna - wyznała.

Przypomnijmy, że Michał Urbaniak i Urszula Dudziak maja jeszcze jedna córkę Katarzynę (42 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki