W maju br. Ola przeszła innowacyjny zabieg wszczepienia stymulatora ośrodkowego układu nerwowego. Dziewczyna od szóstego roku życia przebywa w stanie śpiączki, po tym jak zachłysnęła się wodą podczas połykania tabletki.
W czerwcu pojawiło się światełko w tunelu. Pani Ewa zaczęła dostrzegać pewne zmiany. - To nie jest tak, że będzie pstryk i Ola się obudzi. To proces, który może trwać od miesiąca do nawet pół roku. Widać jednak małą poprawę. Ola lepiej trzyma głowę. Jest już lepiej. Lewa ręka, która dotąd zawsze była mocno ściśnięta, zaczyna się rozluźniać. Rany ładnie się goją - mówiła "Super Expressowi" aktorka.
- Udało się uzyskać poprawę, ale nie tak znaczącą jak u innych pacjentów. W przypadku takich pacjentów rokowania nie są dobre. Nie możemy powiedzieć, czy pacjentka będzie mówiła. Uszkodzenia są na tyle poważne, że nie jesteśmy w stanie określić, w jakim stanie jest jej ośrodek mowy. To będziemy mogli stwierdzić za kilka miesięcy - powiedziała nam dr Monika Barczewska, zastępczyni kierownika kliniki w Olsztynie.
Oznacza to, że Ola znajduje się jedynie w stanie minimalnej świadomości, co daje możliwość prostego kontaktu słownego lub mimicznego. Nie ma jednak mowy o pełnej świadomości. W jej przypadku powrót do normalnego funkcjonowania prawdopodobnie nigdy nie będzie możliwy.
Siostra Oli, Marianna (22 l.) nie ukrywa swojego rozżalenia z powielania informacji o wybudzeniu siostry. "Powiem tylko w imieniu swoim i bliskich, że chcielibyśmy, żeby to była prawda" - napisała w internecie.
Ewa Błaszczyk najprawdopodobniej dziś wyda specjalne oświadczenie. Do wczoraj przebywała bowiem poza Polską.
Zobacz: Anna Dymna i Jerzy Zelnik mieli romans? Aktorka komentuje słowa kolegi