Lara Gessler jest córką Magdy i Piotra Gesslerów, którzy rozstali się niedługo po ślubie. Młoda celebrytka wspomina jednak dom rodzinny z sentymentem, głównie przez pryzmat kulinariów.
- Jadłam wszystko. Bardzo lubiłam szpinak, zwłaszcza jak mój tata go przyrządzał. Uwielbiałam też golonkę i śledzie, i to jako małe dziecko. Nie przepadałam tylko za zupą owocową – opowiedziała w "Vivie!".
30-letnia dziś Gessler zapewnia, że chociaż jadła luksusowe rzeczy takie jak kawior i ser serano, poznała też smak zwykłych kanapek z masłem i cukrem. Jak na skromnie wychowaną dziewczynę, miło wspomina także kotlety mielone przyrządzane przez gosposię.
- Jadłam kawior na grzankach, ale nie miałam poczucia, że to jakaś wyjątkowa potrawa, bo następnego dnia chleb z masłem i cukrem smakował mi tak samo. Zresztą rodzice nie wychowali mnie w poczuciu, że to, co drogie, jest lepsze. Gdy przychodziły do mnie koleżanki, jadłyśmy bardzo dużo owoców. Całe moje dzieciństwo to były talerze z pokrojonymi jabłkami, gruszkami i bananami. A w rodzinnej kuchni zawsze wisiał serek serano. Każdy podchodził i sobie odkrawał kawałek. Ale i tak najlepsze były kotlety mielone, które gotowała nasza gosposia z Sanoka. A gotowała świetnie. Stały potem na kuchni i zimne smakowały najlepiej – przyznała skromnie.