Dorota Szelągowska niejednokrotnie opowiadała ot ym, że była wychowywana jedynie przez mamę, Katarzynę Grocholę. Musiała poradzić sobie w sytuacjach, w których zwykle interweniuje mężczyzna. Potrafi więc używać wiertarki i poradzić sobie z majsterkowaniem. Brak ojca odbił się jednak na jej wyobrażeniu o idealnym mężczyźnie. Dorota chciałaby mięć naprawdę męskiego faceta.
Jak twierdzi była żona Adama Sztaby, jest konserwatywna jeśli chodzi o pojmowanie płci. - Ja robię dosyć męskie rzeczy, ale prawda jest taka, że jestem totalną konserwatystką. To znaczy jestem za partnerstwem w związku, jestem absolutną przeciwniczką genderowego ruchu. Uwielbiam, że ludzie mają płcie. I kocham to, że mężczyzna jest mężczyzną, a trochę zaczynamy od tego odchodzić. To, że ja działam z wiertarką nie zabiera mi kobiecości, bo w moim domu mój facet wierci dziury... - powiedziała Szelągowska w "Maglu Towarzyskim".
Ostro też wypowiedziała się o panach, którzy przesadnie dbają o urodę. - Nie znoszę metroseksualności, nie znoszę facetów, którzy się pindrzą i układają włosy przed lustrem - żaliła się córka Grocholi. Zdradziła też kilka szczegółów na temat nowego związku. Jaki jest nowy partner Szelągowskiej? - Do tej pory w moim życiu było tak, że jak trzeba było rozpalić ognisko, to było wiadomo, że ja to zrobię. Przez to, że nie miałyśmy z matką ogrzewania, to jak wracałam ze szkoły rąbałam drewno i rozpalałam. Myślę, że faceci wokół mnie bali się, że zrobią to gorzej. W tej chwili jest tak: ognisko? Mój facet wyjmuje z kieszeni nożyk, coś tam ostrzy, układa dokładnie wszystko, a ja siedzę i patrzę - chwali się celebrytka.
Może Dorocie wcale nie chodzi o "męskich mężczyzn" i "kobiece kobiety". Może jest po prostu... wygodna?
Zobacz: Adam Sztaba będzie miał syna