Córka Kieślowskiego ujawniła prawdę. "Chciałam mieć ojca podobnego do ojców innych dzieci"

2024-06-27 15:11

W łódzkiej Szkole Filmowej Krzysztof Kieślowski miał ksywkę ornitolog. Bo było w nim coś ptasiego. Jego skupiony wzrok i bystre spojrzenie sprawiały, że od młodości wydawał się poważniejszy od innych. Ale potrafił być dowcipny. W związku z 83. rocznicą urodzin 27 czerwca wspominamy Krzysztofa Kieślowskiego. Prawdę o nim ujawniła córka.

Kieślowski oddawał krew, żeby dostawać jedzenie

Na świat przyszedł w Warszawie w 1941 roku. Trwała hitlerowska okupacja stolicy. Jego ojciec był inżynierem budownictwa, matka pracowała jako urzędniczka i pochodziła z Petersburga. Ze względu na chorobę płuc Krzysztofa oraz gruźlicę jego taty, rodzina spędzała sporo czasu w sanatoriach, m.in. w Sokołowsku, gdzie w Kieślowskim zaczęło rozwijać się zainteresowanie kinem. Choć początkowo pragnął zajmować się teatrem, ukończył nawet warszawskie liceum techniki teatralnej, po śmierci ojca w 1960 roku zdecydował się na studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi.

Był pogodnym człowiekiem, chociaż znacznie poważniejszym od nas. Musiał szybko się usamodzielnić. Był dość ubogi. Pomiędzy zajęciami jeździł na Bałuty zrzucać węgiel, żeby zarobić na życie. Oddawał krew, żeby dostawać jedzenie i słodycze

– wspominał go kolega z roku, operator Piotr Jaxa (79 l.). Być może z tego powodu reżyser początkowo zajął się kinem dokumentalnym, z dużą uważnością przyglądając się przemianom społecznym epoki Gierka. Niejednokrotnie krytycznie obrazował partyjną propagandę oraz nieudolne zarządzanie.

W wielu filmach dokumentalnych wyglądających na spontaniczne obserwacje, Kieślowski stosował planowaną inscenizację i nierzadko prowokował zdarzenia.

W jego dokumentach naturszczycy robili to, czego on oczekiwał – otwierali się, przed kamerą mówili o wszystkim, czasem nie zdając sobie do końca sprawy, na co się narażają

mówiła Katarzyna Surmiak-Domańska (57 l.), autorka książki „Kieślowski. Zbliżenie”. I prawdopodobnie dlatego postanowił w połowie lat 70. spróbować sił w fabule.

Kieślowski był fanatykiem Prawdy

Był to czas kina moralnego niepokoju. Jego twórcy skupiali się na opowiadaniu realistycznych historii o tematyce współczesnej, które demaskowały zwyrodnienia socjalizmu. Do reżyserów oraz reżyserek, zaliczanych do tego nurtu, należeli m.in.: Andrzej Wajda, Krzysztof Zanussi czy Agnieszka Holland oraz Krzysztof Kieślowski. Ten ostatni dołączył do nich po realizacji filmu „Personel” (1975), będącego autobiograficzną opowieścią, w której odwoływał się do swojego doświadczenia nauki w liceum teatralnym.

Lecz to cztery lata późniejszy „Amator” (1979) stał się przełomem w karierze Krzysztofa Kieślowskiego. I także tym razem reżyser nawiązywał do własnych doświadczeń – odkrywania siebie jako twórcy. W filmie główną rolę zagrał Jerzy Stuhr (77 l.), już wtedy jeden z czołowych aktorów pokolenia, który tak wspominał współpracę z autorem „Dekalogu” (1988) podczas wykładu w łódzkiej Szkole Filmowej:

Był dla nas autorytetem. Gdy nie wiadomo był, co robić, Kieślowski wiedział. Był fanatykiem Prawdy. Każdemu oddał sprawiedliwość. On nie potrafiłby skłamać, czy lawirować dla jakiegoś celu. Bez względu na konsekwencje

Mówiono o nim, że był permanentnie smutny. I sam przyznawał, że zawsze widzi szklankę do połowy pustą. Widać to choćby w jego „Przypadku” (1981) z Bogusławem Lindą (71 l.) w roli głównej. Życie bohatera filmu, w zależności od tego, czy zdąży na pociąg, przyjmuje inny bieg. Ale za każdym razem kończy się porażką. Sam Kieślowski na przestrzeni lat 80. zyskał jednak status jednego z najważniejszych reżyserów filmowych na świecie. Trafił nawet na listę 100 najbardziej pożądanych twórców według czasopisma „Times” w 1993 roku. I był oddanym mężem oraz ojcem.

Kieślowski uwielbiał się wygłupiać

Był strasznie śmieszny, uwielbiał się wygłupiać. Chciałam mieć ojca podobnego do ojców innych dzieci – takiego serio, w płaszczu, zachowującego się jak tata. Ojcowie koleżanek jeździli audi, a on przyjeżdżał po mnie do szkoły na rowerze

– wspominała go córka, Marta Hryniak (52 l.). Obraz życia rodzinnego reżysera wydaje się odległy od tego, które wiedli bohaterowie jego filmów. A z opowieści najbliższych nie wyłania się człowiek przeniknięty pesymizm.

Ze swoją żoną Marią Cautillo poznali się w 1967 roku. Ślub wzięli po miesiącu znajomości. Ona była ostoją. Stworzyła ciepły i kochający dom, dzięki czemu Krzysztof mógł realizować się jako artysta.

Była taka piosenka Krystyny Prońko „Jesteś lekiem na całe zło". Zawsze ją lubiłam i zawsze, słuchając jej, myślałam o rodzicach. Bo to było o nich. On za dużo palił i czytając w wannie, tracił wzrok, czasem za szybko jeździł, ryzykował, ale był lekiem na całe zło. Na każdy poważniejszy problem. Myślałam o nich, kiedy byłam młoda i myślę tak do dziś: małżeństwo wzorowe. Byli idealnie dobrani, idealnie się uzupełniali

– mówiła córka w wywiadzie dla „Urody życia”.

Człowiek nieskażony pychą

Krzysztof Kieślowski nie lubił opowiadać o sobie. Gdy dopytywano go o symbolikę jego filmów, on skromnie odpowiadał, że po prostu opowiada historie. Nigdy nie obnosił się też z pieniędzmi. Mimo sukcesów, które przyszły stosunkowo późno, pozostawał ujmująco skromny.

Rozumiał, że są ważniejsze rzeczy niż wysokość honorarium czy nagrody na festiwalach. Trudno dzisiaj znaleźć takich ludzi – skromnych, nieskażonych pychą

– mówił o nim Piotr Jaxa.

Latem 1995 roku reżyser przeszedł zawał serca, po którym zdiagnozowano mu silny stan wieńcowy. Lecz dopiero rok później – gdy pojawiły się duszności – zrozumiał, że musi przejść operację wszczepienia by-passów. Nie przeżył jej. Zmarł 13 marca 1996 roku w Warszawie. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim. Jego twórczość nadal nie przestała niepokoić.

Sonda
Który film Kieślowskiego lubisz najbardziej?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają