W piątek wieczorem gwiazda sceny poinformowała o tym w specjalnym filmiku, apelując przy okazji do wszystkich młodych ludzi, aby nie wychodzili z domów, by nie zarazić się koronawirusem. Lekarze przekazali Kowalskiej informację o ewentualnej potrzebie intubacji Oli, która była nieprzytomna. W sobotę gwiazda poinformowała, że stan jej córki jest stabilny. Wciąż jednak nie może spać spokojnie.
Zobacz także: Córka Kasi Kowalskiej walczy o życie w Londynie. NOWE FAKTY
Okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy Kasia drży o życie swojej Oli. Jej narodziny omal nie zakończyły się dramatem.
– Cud, że akurat na dyżurze był lekarz, u którego leczyłam się prywatnie. Powiedział pielęgniarce, żeby co dwie godziny sprawdzała tętno moje i dziecka. O drugiej w nocy pielęgniarka zaczęła krzyczeć, że nie słyszy tętna Oli. Rzucili mnie na łóżko i biegiem na salę operacyjną. Pamiętam dygot, wydawało mi się, że jest zimno, a to był strach. Zrobili mi cesarskie cięcie. Ola była zatruta wodami płodowymi, musieli przywracać ją do życia. Powiodło się za czwartą próbą – opowiedziała Kasia w wywiadzie, dopiero 20 lat po tym wstrząsającym zdarzeniu.
– Wiedziałam od tamtej pory, że córka będzie silna. Żeby to przetrwać, musiała mieć dużą chęć do życia – powiedziała Kasia.
Wierzymy, że Ola przetrwa i teraz! Życzymy dużo zdrowia!
PIERWSZA POMOC! To ważne KUP>>>