- Ten post jest o dumie. O dumie z Mojej Córki Wiktorii. Ale jest też o hejcie, jakiego Wiktoria doświadczyła i doświadcza nadal. Jest wreszcie o nadziei, którą być może znajdą tu osoby również atakowane przez swoich hejterów i hejterki. Pamiętajcie: złych ludzi da się namierzyć i da się ich ukarać. Pierwszy raz hejter o pseudonimie Sbigneo napisał 39 minut po północy. To była prywatna wiadomość. Potem od rana były kolejne, mimo próśb Wiktorii, by nie pisał, nie obrażał, nie dręczył jej. Nie słuchał. Robił swoje. W jego wiadomościach było o łapaniu i wieszaniu "takich jak ty". Zablokowała go. Ale zdecydowała się na coś jeszcze (nie od razu, wahała się, ważyła, co niszczy ją bardziej: ucieczka przed hejtem czy walka z nim). Mejlowo zgłosiła sprawę policji. Po jakimś czasie dostała wezwanie. Potrzebne były osobiste zeznania na komisariacie. Więc znów wahanie. Poszła. Trafiła na policjantkę. Dobrze trafiła. Zaczęło się śledztwo. Namierzanie hejtera - zaczął swój wpis Piotr Jacoń.
Mężczyznę udało się zlokalizować i pozwać do sądu. - Wiemy, jak ma na imię, jak się nazywa, ile ma lat, gdzie mieszka. I wiemy, że przegrał w sądzie. A bardzo nie chciał, wziął pełnomocnika. Wiktoria nie wzięła. Wszystko zrobiła sama. On zapłaci grzywnę - poinformował dziennikarz.
Córka Piotra Jaconia będzie walczyła jeszcze w innych sprawach. - Wiktoria wygrała. To jej pierwsze zwycięstwo. Ale są kolejne śledztwa. Także w sprawie nakłaniania do targnięcia się na swoje życie. To akurat jest ścigane z urzędu. Transfobia nie. Jestem dumny. I rozdarty. Ani Wiktoria ani my, jej rodzice, nie chcemy takiego powodu do dumy. Czy nie lepiej móc celebrować inne? Bo Wiktoria jest przecież ambitną, inteligentną młodą kobietą, zdolną studentką, przyszłą psychoterapeutką. Uwielbiam, gdy komponuje muzykę. Imponuje mi, kiedy gotuje ramen. Staram się rozumieć, gdy opowiada mi, jak gra w gry:) Życzę Wam dumy z Waszych Dzieci. Bez lęku. I bez konieczności, by się o tę dumę bić - zakończył prezenter TVN24.