Nerka Nicole, którą dostała sześć lat temu od taty, przestała pracować. Dziewczyna czeka teraz na kolejnego dawcę i przeszczep. Może ją dostać od mamy, ale równie dobrze może na nią czekać latami. W tym czasie nastolatka musi przechodzić męczące dializy, które ratują jej życie. - Pani Saleta nie jest obecnie pod opieką kierowanej przeze mnie kliniki, powróciła do leczenia dializami - potwierdza nam prof. dr hab. med. Magdalena Durlik.
Przeczytaj koniecznie: Córka Przemysława Salety straciła nerkę, bo nie brała leków?
Dializy oczyszczają organizm ze szkodliwych produktów przemiany materii. U zdrowego człowieka takim filtrem są nerki. Nicole jednak musi jeździć do stacji dializ, gdzie jej krew przechodzi przez specjalne urządzenie i wraca do organizmu już oczyszczona. Niestety wiąże się to z dużymi problemami. Dziewczyna musi robić to trzy razy w tygodniu. Każda wizyta może trwać nawet pięć godzin. To bardzo męczące, szczególnie dla nastolatki, która chciałaby normalnie chodzić do szkoły, spotykać się ze znajomymi. Nicole zafascynowana jest kulturą japońską, chce studiować japonistykę. Marzy o wyprawie do Japonii. Na razie jednak musi walczyć ze skutkami ubocznymi dializ. Przede wszystkim są one dużym obciążeniem psychicznym dla pacjenta. Oprócz tego może pojawiać się wysoka gorączka, bóle głowy, skurcze mięśni. Co gorsza, w tym czasie obowiązuje surowa dieta.
Sprawdź też: Dawca nerki dla córki Salety. Kto nim będzie?
- Dializa nie tylko pochłania masę czasu, ale wyniszcza organizm dziecka, między innymi wypłukuje składniki mineralne. Do tego dochodzi dość restrykcyjna dieta. Nie można pić za dużo ani np. jeść niczego z pomidorami, bo pomidory mają potas, a ten zatrzymuje wodę w organizmie. I tak dalej. Dieta męczyła małą bardzo - wspomina Saleta życie Nicole sprzed pierwszego przeszczepu.
Jeśli nerka jej matki Ewy Pacuły (42 l.) będzie się nadawała do przeszczepu, gehenna Nicole skończy się w następnym roku. Jeśli nie, może potrwać nawet latami.