Joanna Drozda pojawiła się na okładce czasopisma "Replika" w pełnym makijażu i z bujnym wąsem. Aktorka i reżyserka w wywiadzie z Krzysztofem Tomasikiem wyznała, że "ciągnie ją do pedałów".
- Zwyczajnie ciągnie mnie do pedałów, lubię ich towarzystwo i nie umiem powiedzieć, na czym to polega. (…) Czuję się bezpiecznie, nikt mnie nie podrywa, można po prostu się bawić - mówi Joanna Drozda.
Przy okazji zdecydowała się też dokonać coming out'u i powiedzieć o swojej orientacji.
- Długo nie miałam potrzeby, żeby określać swoją orientację seksualną czy nawet przynależność grupową. Jestem z takich czasów, kiedy uczono, przynajmniej moi rodzice tak mnie uczyli, że nie należy dać się zaszufladkować, trzeba przełamywać stereotypy, to jest najwyższa wartość - mówi Joanna.
Kilka lat temu zaczęła współpracować z grupą osób nieheteronormatywnych przy spektaklu "Exstravaganza".
- (...) Gdy 7 lat temu zaczęliśmy wystawiać „Exstravaganzę” – a jest to spektakl robiony w większości przez osoby nieheteronormatywne; zawsze było dla nas ważne, by oswajać widzów z queerem (…) … No, więc właśnie wtedy dopiero okazało się, że niemówienie o sobie, niedoprecyzowywanie orientacji i seksualności to jest unik, że ludzie tak robią ze strachu.
Joanna Drozda poczuła wtedy potrzebę samookreślenia.
- Wtedy dopiero okazało się, że niemówienie o sobie, niedoprecyzowywanie orientacji i seksualności to jest unik, że ludzie tak robią ze strachu. Rozmawialiśmy o tym z Jędrkiem Bursztą i Wojtkiem Kaniewskim, którzy piszą ze mną "Extravaganzę" Dotarła do mnie groza tej sytuacji, powiedziałam im: "To jest okropne! Wy macie łatwo, po prostu jesteście gejami czy p*dałami, w zależności od tego, jak kto chce siebie nazywać, a mnie mają za hetero, że jestem jakimś nudnym straightem, bez sensu". Wręcz mi przeszkadzało, że ktoś może tak o mnie myśleć! - wyznaje Joanna Drozda.
Zaczęła szukać w internecie odpowiedzi na to, jaką ma orientację. Początkowo podejrzewała, że jest tryseksualna, czyli "gotowa na wszystko". Gdy zagłębiła się w ten temat, stwierdziła jednak, że bardziej określa się jako osoba panseksualna, czyli odczuwająca pociąg umysłu osoby niezależnie od jej płci.
- Zaczęłam szukać w internecie różnych określeń, znalazłam panseksualizm i poprosiłam Wojtka i Jędrka, żeby mi doradzili, czy to jest dobry trop, a oni mnie wyśmiali, że tyle myślałam, a przecież to oczywiste, że jestem panseksualna - wyznaje Joanna.