Craig ciężko pracował na planie nowej części Bonda "Quantum of Solace". I choć wiele się działo (niespodziewane wypadki i kontuzje), to ciągłe przebywanie na planie było nużące.
- Wstaję, jem śniadanie, rozmawiam z reżyserem, potem dalej chodzę po planie, bo nie znoszę sam siedzieć w swojej przyczepie. Następnie idę na siłownię, jem i kładę się spać. I tak 6 razy w tygodniu, 6 miesięcy w roku - opisywał Craig swoje monotonne życie na planie filmu.
Craig leczył tę monotonię... kilkoma drinkami w sobotnie wieczory. - W sobotę lubię sobie wypić. Gdyby nie to, to bym chyba oszalał - powiedział aktor.
Daniel nie powinien narzekać. Chyba żaden mężczyzna nie miałby nic przeciwko temu, aby w otoczeniu pięknych kobiet i luksusowych przedmiotów odgrywać rolę agenta 007.