- Jakie było pani pierwsze wrażenie po przylocie do Argentyny na plan "Wipeout - Wymiatacze"?
- Byłam bardzo zaskoczona, bo w Warszawie mówiono, że to będzie program rozrywkowy, więc spodziewałam się, że będzie miło i przyjemnie. Jednak, gdy zajechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy monstrualny tor przeszkód. Pomyślałam sobie wtedy: jak normalny człowiek może przejść przez coś takiego bez różnych sztuczek. Okazało się, że potrzebna jest tu przede wszystkim dobra forma fizyczna.
- Polacy stanęli do walki ze swoimi sąsiadami. Jak wyglądała rywalizacja zaprzyjaźnionych krajów?
- U zawodników odezwała się waleczna słowiańska dusza. Czasami bywa bardzo dramatycznie. Zwłaszcza u Ukraińców, którzy nigdy nie chcą odpuścić. Również nasi dobrze walczą. Czy to z bolącą nogą, czy z naderwanym ścięgnem ciągle mają siły, by biec dalej.
Przeczytaj koniecznie: Edyta Herbuś zarobi na pupie 300 tys. zł!
- Co zrobiło na pani największe wrażenie?
- Zawodnicy. Nikt z siebie nie robi gwiazdy. Każdy jest fajny i normalny. Jesteśmy jedną drużyną. Nigdy nie byłam kibicem sportowym, a tu po raz pierwszy poczułam, co to jest prawdziwa rywalizacja i adrenalina, co to znaczy trzymać za rękę kogoś, kto trzęsie się ze strachu.
Piąty odcinek programu "Wipeout - Wymiatacze" będzie jedną z najbardziej ekscytujących i emocjonujących odsłon tego popularnego show. Każda z reprezentacji krajów walczących o Puchar Wipeout przywiozła ze sobą zawodników niespodzianki. I teraz właśnie nadchodzi moment, kiedy karty zostają odkryte. Kto będzie reprezentował nasz kraj? Jak sprawdzi się polska "tajna broń"?