"Fakt" obawia się, że gwiazdor przyjeżdża do mamy, ponieważ wciąż odczuwa skutki choroby, która na przełomie zimy i wiosny przykuła go na kilka dni do szpitalnego łóżka. Gazeta sugeruje ponadto, jakoby Mroczek unikał imprez i pojawania się w miejscach publicznych.
Nasz informator powiedział coś zupełnie innego. Widział niespełna miesiąc temu obu braci Mroczków podczas imprezy w jednym z warszawskich klubów. Bawili się wybornie, śladu choroby nie było ani trochę widać.
Możliwe więc, że to co najwyżej wirus filipiński, tak popularny w wyższych sferach, jest jedyną przypadłością, z jaką Mroczek jeździ wypoczywać u boku mamy.