Mateusz Damięcki padł ofiarą złodzieja. W poniedziałek 19. listopada o godzinie 17.30 w jednym z wrocławskich teatrów skradziono mu portfel z dokumentami i biżuterię, o czym informuje na Facebooku. W portfelu były karty kredytowe, prawo jazdy, pieniądze. Złodziej połaszczył się także na zegarek i złoty łańcuszek, który Damięcki dostał od nieżyjącej już babci.
- Zegarek był mi drogi, ale jakoś go przeboleję. Niech Ci się zacnie nosi, a jak będziesz go chciał sprzedać, to informuję, że więcej niż 1000 złotych niestety nie był wart. - pisze do złodzieja na swoim profilu.
Dalej aktor apeluje do rabusia, by zwrócił mu złoty łańcuszek, który jest dla niego niezwykle cenną pamiątką.
- Dostałem go na chrzciny, Babcia nie żyje już długo. Ta pamiątka do niczego Ci się nie przyda, dla mnie znaczy więcej niż może Ci się wydawać. Proszę o zwrot. (...) Tylko jak będziesz wysyłał kopertę to nie poleconym, nie podpisz się z przyzwyczajenia na odwrocie i dla bezpieczeństwa załóż jakieś rękawiczki, jak go będziesz przygotowywał. Odciski palców i te sprawy... Za znaczek Ci nie oddam, ale z tego co pamiętam, w portfelu było też 20 złotych. Reszty nie trzeba. Piszę, ponieważ wiesz kogo okradłeś.