Mateusz Damięcki znany jest między innymi z takich filmów jak "Kochaj i tańcz" czy "Furioza", ciesząc się sympatią wielu widzów. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, że życie prywatne aktora nie było usłane różami. Nietrudno się dziwić, skoro Damięcki rzadko opowiadał o tym, co dzieje się u niego poza pracą. Tymczasem przez kilka lat był on związany między innymi z Katarzyną Łasą, a w 2010 roku poślubił Patrycję Krogulską. Doszło jednak do rozstania zaledwie rok później, a Damięcki ponownie ożenił się w 2018 roku - z Pauliną Andrzejewską. W najnowszym wywiadzie dla magazynu "Twój Styl" aktor wyznał, że niegdyś aby zaimponować ukochanej, kupił mieszkanie, na które nie było go stać, biorąc na nie kolosalny kredyt. - Byłem w sytuacji, w której żaden facet nie chciałby się znaleźć. Żeby zaimponować kobiecie, kupiłem 100-metrowe mieszkanie w centrum Warszawy. Na kredyt, bo nie było mnie stać. Uwierzyłem w hasło: "Ryzykujmy, trzeba żyć marzeniami, wysoko mierzyć i doskakiwać". Frank zdrożał, wszystko się posypało. Rozstałem się z tą osobą, nie miałem pracy, bank pukał do drzwi. To doświadczenie nauczyło mnie pokory, ale i wiary, że nawet w beznadziejnej sytuacji zdarzają się punkty zwrotne - powiedział Damięcki.
Przeczytaj także: Mateusz Damięcki po śmierci ojca zaapelował do mężczyzn. Poruszające słowa aktora: "Nie ma stawki większej niż życie"
Damięcki wziął ogromny kredyt, by zaimponować ukochanej. Ta go zostawiła, a długi zostały. "Bank pukał do drzwi"
Mateusz Damięcki wyznał, że konsekwencje tej decyzji odczuwał jeszcze przy związku z Pauliną Andrzejewską, z którą później wziął ślub. Na samym początku znajomości musiał pożyczać od niej nawet pieniądze. W "Twoim Stylu" wyznał, że było to trzy tysiące złotych.
- Przez pół roku nie miałem z czego oddać — zdradził Mateusz Damięcki.
Szczęśliwie parze udało się przetrwać ten trudny czas, a dziś Andrzejewska i Damięcki są rodzicami dwóch synów: Franciszka oraz Ignacego. Fani trzymają kciuki za jak najdłuższe życie w dobrobycie i miłości.