Syn Zenka Martyniuka, króla disco polo wyrwał się spod skrzydeł rodziców i przyjechał do Warszawy w poniedziałek. Rodzice wynajęli mu apartament w reprezentacyjnej części miasta. Chłopak miał tylko nagrać piosenkę do popularnego internetowego wyzwania. Spotkał się z kolegami z zespołu Łobuzy, a nagranie opublikował na YouTubie. Wymyślił sobie nawet artystyczny pseudonim – Lil Xen, na cześć niepokornego amerykańskiego rapera. I miał wrócić na Podlasie. Ale Warszawa skusiła go swoimi urokami. Tym bardziej, że piosenka stała się popularna i młody twórca postanowił to uczcić.
Syn Zenka wyzywa ojca! Przypomniał pobyt w areszcie
Swoimi przygodami dzielił się z fanami w internecie. „Super Express” dotarł do jednego z lokali, z których wyrzucono początkującego rapera. – Został wyproszony z lokalu za złe zachowanie – poinformowano nas. Daniel miał pogardliwie traktować obsługę, rzucał w barmana monetami, przeszkadzał klientom siedzącym na leżakach.
Jakby tego było mało, udał się jeszcze do pobliskiego sklepu z modnymi ubraniami. Tam musiało dojść do awantury, bo młodzikowi psiknięto w twarz gazem pieprzowym.
Dziwne nagranie syna Zenka Martyniuka. Czyżby miał znowu kłopoty?
Tuż przed północą był już w swoim apartamencie i zaczął umieszczać w internecie wulgarne filmiki.
- Tak traktujesz ludzi?! Za kogo ty się w ogóle uważasz? Cały twój sklep ostatecznie zostanie zniszczony. Patrzcie ludzie, jak ten chłop traktuje ludzi. Wysyła swoich ludzi, bo nie lubi syna Zenka Martyniuka, którego trzeba zagazować. Cioto, masz wpier... – krzyczał.
Chwilę później padły kolejne groźby: – Słuchaj, P., cioto jeb..., dojadę cię, choćby nie wiadomo, gdzie miałbym cię spotkać. Cioto ty pierdo... Dojadę cię. Każdy twój sklep rozp...ę dwa razy. Tak mnie wkur… cioto jeb... Jesteś frajerem. Żeby twoi ludzie k... gazowali, patrzcie, co k... robią z ludźmi, k.... Patrz cioto, przegrałeś frajerze!
Daniel opanował się dopiero w sobotę po południu. Około godz. 15 udał się do pobliskiego sklepu. Zrobił zakupy, aby jakoś dojść do siebie.
– Nie mam pojęcia, o co temu panu chodzi. Nie znam go – mówi właściciel sklepu zaatakowany w internecie przez synka Zenka. – Być może mnie z kimś pomylił – dodał i zapowiedział, że w związku z groźbami i wyzwiskami skieruje sprawę do sądu.