Zdaniem księdza, który zna sytuację rodzinną Martyniuków, nie wszystko jest jeszcze stracone. – Nie będziemy go sądzić, bo od tego nie jesteśmy. Można mu pomóc. Trzeba zacząć od modlitwy, a potem może jakaś terapia, która pomoże wyjść z trudnej sytuacji, są specjaliści – mówi nam i dodaje: – Jesteśmy przed świętami Bożego Narodzenia, które są rodzinnymi świętami, a to jest syn pana Zenka… Co z tego, że on chce mu pomóc? Syn sam musi chcieć sobie pomóc. Musi być otwarty, to musi być jego decyzja. Musi sobie uświadomić pewne rzeczy, jest dorosłym człowiekiem, ma dziecko. W święta rodzina powinna spotkać się przy stole wigilijnym, gdzie i dla niego powinno znaleźć się miejsce, ale jeśli on sam nie będzie chciał, to nikt mu nie pomoże. Każdy ma rozum, wolną wolę… Rodzice mogą dopomóc, ale to musi być jego decyzja. Sądzenie nic nie daje, wszyscy jesteśmy jednakowi- słyszymy.
Co w takim razie powinien zrobić Daniel? – Niech pójdzie do spowiedzi, bo od tego jest okres adwentu, przyzna się do tego, co zrobił, żałuje, obiecuje poprawę i może wtedy uzyska rozgrzeszenie, ale on sam musi chcieć przyjść. Z przymusu to jest nieważne. Lepiej w ogóle tego nie robić… – radzi ksiądz.
Boże Narodzenie to czas cudów. Czy tak samo będzie w przypadku Daniela?
Zobaczcie, co syn Zenka wyprawiał w ostatni weekend w jednym z warszawskich sklepów: Daniel Martyniuk sterroryzował pracowników sklepu. Groził poderżnięciem gardła! WIDEO