Daniel Olbrychski o ciemnych stronach sławy
Daniel Olbrychski (79 l.) rozpoczął karierę w latach 60. i od tamtej pory niemal nie schodzi z planów filmowych. Chociaż obecnie częściej można zobaczyć go na małym ekranie oraz w teatrze, to nie ma zamiaru przechodzić na aktorską emeryturę. W trakcie swojej niezwykle płodnej kariery, zagrał u najwybitniejszych polskich reżyserów, u boku największych gwiazd polskiego filmu. Z powodzeniem grywał również w zagranicznych produkcjach.
Zdobył wielką sławę i uwielbienie milionów (zwłaszcza płci pięknej). Jednak na własnej skórze przekonał się o mroczniejszej stronie popularności. Doszło do tego, że na jego widok ludzie wysiadali z tramwaju. Wszystko za sprawą jego angażu do roli Kmicica w "Potopie" Jerzego Hoffmana. Wydawać by się mogło, że przystojny aktor idealnie nadaje się do tej roli.
Problem był jednak jeden - kilka lat wcześniej Olbrychski zagrał w "Panu Wołodyjowskim". I to nie byle kogo, a Azję Tuhaj-Bejowicza. Postać stworzona przez Henryka Sienkiewicza wzbudzała bardzo negatywne emocje w czytelnikach oraz widzach. Tak silne, że odczuł je nawet aktor. Już kiedyś mówiono, że gdy ogłoszono jego wybór do roli Kmicica, spotkało się do z powszechną krytyką.
Daniel Olbrychski prawie zrezygnował z kultowej roli
Daniel Olbrychski potwierdził to w najnowszej rozmowie z Plejadą. Aktor domyślał się, że jego wybór może wzbudzić kontrowersje, ale Hoffman był przekonany, że doskonale sprawdzi się w tej roli. "Ja ciebie, bracie, tak chlapnę na czarno, że nikt cię nie pozna" - przekonywał. Jego pomysł nie tylko nie spodobał się publice, ale również niemal doprowadził to tego, że aktor spotkał się z wieloma nieprzyjemnościami. Co więcej, był gotowy zrezygnować z pracy nad filmem.
"Jakoś dawałem sobie radę. Tym bardziej że wiedziałem, że i Jurek Hoffman, i Jurek Wójcik są przekonani, że powinienem zagrać Kmicica. Ale gdy któregoś wieczoru wszyscy ludzie ostentacyjnie wyszli z tramwaju, gdy do niego wsiadłem, zrobiło mi się przykro" - przyznał aktor.
Podczas jednej z podróży tramwajem, aktor usłyszał rozmowę współpasażerów, którzy zdecydowanie nie gryźli się w język. "Nie będziemy jechać z tym s**********m, c****m, co to chce grać Jędrka Kmicia" - usłyszałem. I, szczerze mówiąc, chciałem zrezygnować z tej roli. Ale nie zdążyłem powiedzieć o tym Hoffmanowi. Najpierw zadzwoniłem do Kirka Douglasa, z którym się dobrze znałem. Parę tygodni wcześniej zaproponował mi rolę w filmie, który miał produkować. (...) Po tej przykrej sytuacji, która spotkała mnie w tramwaju, wkurzyłem się i zapytałem go, czy jego propozycja jest wciąż aktualna. Wyjaśniłem mu, że chcę zrezygnować z grania Kmicica, bo trwa nagonka na moja osobę" - wspominał.
Kirk Douglas zaczął wypytywać go "czy reżyser i producent chcą go w tym filmie, czy udźwignie rolę". Polski aktor odpowiedział mu, że została ona napisana specjalnie dla niego. Ku jego zaskoczeniu hollywoodzki gwiazdor doradził mu, żeby nie rezygnował z roli. Powiedział mu również, że zazdrości mu zamieszania wokół jego osoby.
"Daniel, mogę ci tylko pozazdrościć. To niebywałe, że zawód aktora w twoim kraju wzbudza tak duże emocje. O mnie czasem napiszą, że świetnie zagrałem, a czasem, że fatalnie. Ale nigdy cała Ameryka nie mówiła o mojej roli, jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Zagraj w tym filmie i rzuć publiczność na kolana" - cytuje słowa aktora Olbrychski.
Po tych słowach aktor zdecydowanie nie mógł odrzucić takiej roli. W filmie Hoffmana oczywiście zagrał i po raz kolejny zapisał się swoją grą w historii polskiej kinematografii.
Zobacz również: Dramat Daniela Olbrychskiego: Nie chcą mnie w polskim kinie
Daniel Olbrychski pójdzie w ślady Krzysztofa Rutkowskiego? Zrobi to samo ze swoją żoną
Listen to "Potop. Henryk Sienkiewicz. Streszczenie, bohaterowie, problematyka" on Spreaker.