– Zabrali go z domu. Zakuli mu w kajdanki nie tylko ręce, ale i nogi, jakby był groźnym przestępcą – załamuje ręce Danuta.
Danuta Martyniukowa bardzo cierpi. Jak każda matka walczy o dobre imię swojego dziecka. Po tym, jak tuż przed Wielkanocą Daniel został zatrzymany i aresztowany za jeżdżenie samochodem bez prawa jazdy, na słynną rodzinę wylała się fala krytyki. Danuta nie wytrzymała i próbowała uciszyć nieżyczliwe osoby, pisząc w ogromnych emocjach „zamknijcie te mordy”. Nie miała pojęcia, że to tylko jeszcze bardziej rozjuszy internautów.
– Od pewnego czasu odczuwam nagonkę na moją rodzinę. Nikt nie jest święty, ale ostatnio fala obraźliwych komentarzy pod adresem moim, Daniela i Zenka była tak duża, że po prostu puściły mi nerwy, ale nie zrozumie tego ten, kto nie był w takiej sytuacji. Trochę mnie poniosło, więc opisałam, co wtedy czułam. Niepotrzebnie dałam się sprowokować do dalszej dyskusji, ale emocje nie pozwoliły mi milczeć, tym bardziej że w artykule, pod którym toczyła się wymiana zdań, jest mnóstwo przekłamań – mówi „Super Expressowi” Danuta Martyniukowa.
Jej serce rozdziera rozpacz, bo syn siedzi w areszcie i rodzice nie mogą się z nim spotkać. Na domiar złego ciągle ma przed oczami widok jedynka w kajdanach.
– Zabrali go z domu. Zakuli mu w kajdanki nie tylko ręce, ale i nogi, jakby był groźnym przestępcą – ubolewa Martyniukowa.
Żona Zenka (51 l.) zapewnia, że wychowała dziecko najlepiej, jak potrafiła.
– Daniel trochę się pogubił, ale to dobry chłopak – dodaje.
Martwi się o jedynaka.
– Na pewno jest mu tam bardzo źle. Znam jego psychikę. Jest wrażliwy. Czasem coś zrobi, zanim pomyśli, i potem sam tego żałuje. Jest mu źle z samym sobą i miewa momenty depresyjne – dodaje.
Zenon Martyniuk też martwi się o syna.
– Takich ludzi jak Daniel zatrzymują dziennie setki, ale nikt nie robi z tego sensacji. Mój syn nie jest gwiazdą – zauważa Zenek.
Czytaj również: Tak Martyniuk rozpieszczał syna. "Nie nauczył się szacunku do ludzi"
Daniel w minioną środę został zatrzymany przez policję. Podczas przymusowej kwarantanny wychodził z domu, jeździł swoim luksusowym mercedesem, chociaż ma odebrane prawo jazdy. Sanepid nałożył na niego karę 10 tys. zł. Policja ukarała go też ośmioma mandatami po 500 zł. W piątek sąd aresztował syna Zenka na miesiąc. Czeka go sprawa sądowa. Grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.
Czytaj "Super Express" bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj.